Mateusz Klich: Uraziłem prawdziwych kibiców

Maciej Kmita

- Jedyną rzeczą, której żałuję, jest to, że niepotrzebnie wsadziłem wszystkich do jednego worka - mówi [tag=17583]Mateusz Klich[/tag], na którego po towarzyskim meczu Polski ze Słowacją (0:2) spadła lawina krytyki.

23-letni pomocnik nie mógł wystąpić w debiutanckim spotkaniu Adama Nawałki w roli selekcjonera reprezentacji Polski z powodu kontuzji stopy, ale pojawił się we Wrocławiu w roli widza. Mecz obejrzał z trybuny VIP, a dzień po nim na swoim Twitterze napisał: "40.000 zakazów stadionowych po wczoraj. Byłem na trybunach i to co się tam dzieje, to jest masakra... :/ byle zjeść i pon***...".

Po tym wpisie opinia publiczna zamiast komentować występ drużyny Nawałki, skupiła się na zawodniku PEC Zwolle. W czwartek na antenie oficjalnego kanału PZPN "Łączy nas piłka" Klich, anulował wirtualne zakazy.

- Podszedłem do tego emocjonalnie. Napisałem to, o czym myślałem po meczu. Byłem mocno zdziwiony, żeby nie nazwać tego inaczej, zachowaniem kibiców, bo nie jest to miłe, kiedy gra reprezentacja Polski, a kibice dopingują zespół przeciwny. Jedyna rzecz, której żałuję, to to, że niepotrzebnie wsadziłem wszystkich do jednego worka. Niepotrzebnie napisałem to "40 tysięcy". Wiem, że uraziłem prawdziwych kibiców i tych, którym na reprezentacji zależy. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy gwizdał i nie każdy dopingował Słowację. Mój twitt był skierowany do tych, którzy jeżdżą na reprezentację po to, żeby się ponabijać z zawodników - tłumaczy wychowanek Tarnovii.

- Wiadomo, jak jest na trybunie VIP, a ja się dowiedziałem tego, jak jest na VIP-ie na meczach reprezentacji dopiero teraz. Częściej siedziałem tam na meczach Wolfsburga (śmiech). Przekonałem się, że to wcale nie jest najfajniejsze miejsce na stadionie. Chciałem oficjalnie anulować te zakazy. I zapraszam na bigos - uśmiecha się Klich.

Klich pauzuje od 10 listopada i meczu z Twente Enschede, w którym doznał złamania palca stopy. Być może wróci do gry jeszcze w tym roku, ale nawet jeśli tak się nie stanie, 2013 rok będzie wspomniał bardzo dobrze.

- Rok 2013 był dla mnie wyjątkowy, bo w końcu zacząłem grać, w końcu odszedłem z Wolfsburga i w końcu zacząłem grać w reprezentacji Polski. Miałem łatkę "lenia", ale w Niemczech rozwinąłem się nie tylko piłkarsko, ale też pod względem tego, jak trzeba podchodzić do treningów. Pobyt w Niemczech pomógł mi poprawić grę w defensywie, bo to kulało, kiedy wyjeżdżałem z kraju - mówi "Clichy".

Bramki i asysty Klicha dla PEC Zwolle w 2013 roku:

< Przejdź na wp.pl