Rafał Boguski: Nic nie poszło po naszej myśli

Szymon Mierzyński

Wisła doznała w piątek piątej porażki z rzędu, bijąc niechlubny rekord w ekstraklasie. Rafał Boguski był w minorowym nastroju, trudno było mu też znaleźć powody do optymizmu na przyszłość.

- Po takim występie kompletnie nie mamy się z czego cieszyć. Jeśli chodzi o sam rekord, to takie rzeczy na pewno nie są dla nas przyjemne - przyznał Rafał Boguski.

Wszelkie nadzieje ekipy Franciszka Smudy na sukces w Poznaniu prysły w zasadzie już w pierwszym kwadransie, gdy Lech strzelił dwa gole. - Wiedzieliśmy, że gospodarze na nas ruszą i założenie było takie, żeby przetrwać ten początkowy napór. Niestety kompletnie nam się to nie udało - dodał piłkarz Białej Gwiazdy.

W następnym pojedynku krakowianie zmierzą się u siebie z Pogonią Szczecin. Skąd będą czerpać optymizm? - Iskierka nadziei tli się choćby w tym, że dojdą kartkowicze, więc skład będzie nieco szerszy. Zyskamy też atut własnego boiska. Przez najbliższy tydzień musimy się odbudować. Trzeba zrobić wszystko, żeby wreszcie przerwać niekorzystną passę - zaznaczył 29-latek.

W piątek Boguski wrócił do gry po długiej nieobecności (ostatni występ w T-Mobile Ekstraklasie zaliczył w połowie grudnia). Czy trudno mu było złapać właściwy rytm? - Przerwa była odczuwalna. Mam jeszcze sporo mankamentów do wyeliminowania. Wcześniej zagrałem wprawdzie dwa razy w rezerwach, ale tego nie da się w żaden sposób porównać do ekstraklasy. W III lidze jest zupełnie inne tempo - zakończył.


< Przejdź na wp.pl