Atmosfera w Bydgoszczy uśpiła Lecha? "Czułem popcorn na boisku"

Michał Jankowski

Piłkarze Lecha Poznań pokonali w poniedziałek Zawiszę Bydgoszcz 2:1. Lechici bez większych wysiłków wbili rywalowi dwie bramki, a w końcówce nerwowość wprowadził sędzia.

Lech Poznań od początku meczu miał narzucić Zawiszy Bydgoszcz swój styl gry i odważnie zaatakować. Tempo gry było jednak bardzo niskie. Wpływ na to miała słaba atmosfera na trybunach. - Nieco nas uśpiła. Momentami czułem popcorn na boisku z czym wcześniej nie miałem do czynienia. To są rzeczy, które powodują, że mecze można odczuwać jakby były sparingami. Na szczęście potrafiliśmy się skupić i wygrać to spotkanie - przyznaje Marcin Kamiński.

Mimo niskiego tempa wydawało się, że lechici bez problemów ograją Zawiszę. W końcówce jednak zrobiło się nerwowo po tym jak sędzia Paweł Raczkowski podyktował niesłuszny rzut karny dla gospodarzy i wyrzucił z boiska Hubert Wołąkiewicz. - Nie ma co komentować kartki Huberta. Na pewno będzie od niej odwołanie i nie widzę innej możliwości niż anulowanie kartki. Oglądaliśmy powtórki i nawet gdyby rzeczywiście był ten karny, z czym się nie zgadzam, to na pewno nie na kartkę, bo byłem zaraz za Hubertem i można było tą akcję przerwać - opowiada obrońca Lecha.

Kamiński był blisko całej akcji. Jak to wyglądało z jego perspektywy? - Kuba Wójcicki obrócił się z piłką i było słychać dźwięk jakby zahaczył Huberta lub o własne nogi. Powtórki pokazały jednak, że ewidentnie nie było faulu - kontynuuje.

W tej sytuacji żółtą kartkę obejrzał również Krzysztof Kotorowski i nie będzie mógł zagrać z Górnikiem Zabrze. Po meczu Mariusz Rumak przyznał, że takie sytuacje wywołały rozgoryczenie, ale cementują zespół. - W takich sytuacjach widać, że wszyscy ze sobą się dobrze czują, sobie pomagają i jeden za drugiego pracuje. W szatni się cieszyliśmy ze zwycięstwa, ale było rozgoryczenie, że Hubert i Krzysztof dostali kartki - mówi Kamiński.

Gdyby Komisja Ligi nie anulowała Wołąkiewiczowi czerwonej kartki, to jego miejsce zajmie zapewne Paulus Arajuuri, który do tej pory w T-Mobile Ekstraklasie rozegrał tylko jedno spotkanie. - Jesteśmy gotowi na każde rozwiązanie. Jeżeli będę miał możliwość gry z Paulusem, to nie będzie żadnego problemu, bo ze sobą trenujemy i graliśmy również mecze - kończy Kamiński.

< Przejdź na wp.pl