Bartłomiej Pawłowski wykorzystał swoją szansę: "Trener musi być też psychologiem"
Bartłomiej Pawłowski na inaugurację sezonu zaliczył falstart w Białymstoku. W Gdańsku jego gra wyglądała już dużo lepiej. Sam piłkarz jest wdzięczny trenerowi za to, że go nie odstawił od składu.
Lechia Gdańsk w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała grała bardzo dobrze w pierwszej części spotkania. Później było już dużo gorzej. - Na pewno pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu. Szkoda, że nie udało się utrzymać tej koncentracji przez 90 minut. Zespół Podbeskidzia grał w dziesiątkę i trzeba było strzelić drugą bramkę, by uspokoić sytuację. Goście stworzyli sobie jednak sytuacje. Głupio byłoby stracić bramkę i dobrze, że trzy punkty zostają w Gdańsku - powiedział Bartłomiej Pawłowski, który sam mógł strzelić bramkę. - Zabrakło mi wyczucia. Jakiś czas temu mówiłem, że moja dyspozycja rośnie, ale nie jestem jeszcze w życiowej formie. Takie sytuacje mimo wszystko powinienem wykorzystywać - zauważył pomocnik biało-zielonych.
Lechia miała dużo okazji, ale jedyną bramkę zdobyła po przypadkowym zdarzeniu. - Jak byśmy nie strzelili tej bramki, to może inne sytuacje by nam nie uciekły. W bramce którą zdobył Ariel Borysiuk nie widziałem spalonego, do tego dwukrotnie mieliśmy poprzeczkę. Sytuacje były, ale brakowało dokładności i koncentracji - przyznał Pawłowski. Czy czerwona kartka, którą zobaczył Marek Sokołowski nie zdekoncentrowała graczy z Gdańska? - Nie, bo do końca pierwszej połowy mieliśmy sytuacje. Kluczowa była nieuznana bramka. Myśleliśmy, że mamy 2:0 i wszystkie karty zostały rozdane, a to Podbeskidzie ruszyło do przodu i nagle okazało się, że był mały chaos. Skończyło się to zwycięstwem. W piłce nożnej mówi się o szczęściu, ale ja w nie nie wierzę. Dla mnie to suma umiejętności i koncentracji. Przewaga była po naszej stronie - uważa Bartłomiej Pawłowski.
Pawłowski w piątek zadebiutował w barwach nowego klubu na PGE Arenie Gdańsk. - To mój pierwszy mecz tutaj i cieszę się, że udało mi się pozytywnie wypaść. W Białymstoku zabrakło mi koncentracji, a teraz była ona na najwyższym poziomie, oprócz momentów i sytuacji, w których zabrakło mi zimnej głowy - przyznał szczerze skrzydłowy, któremu mimo wszystko Joaquim Machado dał szansę gry od pierwszej minuty. - Trener musi być też psychologiem i czytać głowy swoich zawodników. To było mi bardzo potrzebne. Wykorzystałem jego zaufanie i zostawiłem dużo na boisku. Pokazał mi co robiłem źle, a teraz tych błędów się ustrzegłem - zakończył.