Teodorczyk wrócił i strzelił mimo kontuzji. "Od 30. minuty byłem do zmiany"

Miłosz Marek

Łukasz Teodorczyk przypomniał w kibicom, dlaczego tyle mówiło się o jego transferze. Sam jednak przyznaje, że do optymalnej dyspozycji ciągle daleko. - Bez bólu grałem do trzydziestej minuty - mówi.

Dość niespodziewanie już od pierwszej minuty pojedynku z Górnikiem na boisku pojawił się Łukasz Teodorczyk. Najlepszy strzelec Kolejorza w poprzednich rozgrywkach bardzo szybko przypomniał się kibicom, pokonując golkipera rywali efektownym strzałem z narożnika pola karnego. Jak się okazuje, w zanotowaniu trafienia pomogła... kontuzja. - Z tyłu głowy mam zakodowane, że gdzieś jeszcze ta noga nie jest w pełni sprawna. Miałem piłkę do strzału, ale przełożyłem ją z prawej na lewą, co okazało się dobre. Przez to ta noga się poprawia, ale wolałbym mieć obie sprawne - powiedział autor jedynego gola dla niebiesko-białych.

Kluczowy gracz Kolejorza, przyznaje, że jeszcze daleko mu do optymalnej formy. - Nie spodziewałem się, że zagram, a przypuszczałem, że nie jestem jeszcze do końca gotowy. Bez bólu grałem do trzydziestej minuty. Później narastał i leki przeciwbólowe nie dawały wystarczającej ulgi, do tego stopnia, że można powiedzieć, że byłem do zmiany. W drugiej połowy praktycznie mnie nie było - przyznał popularny "Teo".

Po celnym strzale napastnik nie namyślał się długo nad formą eksponowania swojej radości. Podbiegł do ławki i podziękował klubowemu fizjologowi, który wydatnie pomógł mu w tym, by znaleźć się w niedzielę na boisku. - Ciężko pracujemy razem z Marcinem (Andrzejewskim, klubowym fizjologiem - przyp. red.). Tego co ci ludzie robią nie widać, a wkładają naprawdę wiele serca. Pracują po cichu i pokazują jak bardzo są ważni dopiero w momenci urazu. Przekonuję się o tym od dłuższego czasu, ale chciałbym, żeby mieli jak najmniej pracy - powiedział.


Napastnik, który w trakcie rozmowy odbierał również gratulacje od selekcjonera reprezentacji Adama Nawałki nie potrafi powiedzieć, kiedy pojawi się na murawie w pełni sprawny. - Miałem wrócić po 4-6 tygodniach, a minęło już osiem. Zdrowia się nie oszuka. Jeśli chodzi o fizyczność to jest dobrze, bo na to pracowałem, ale potrzeba jeszcze tej sprawnej nogi - stwierdził.

Teodorczyk nie uważa, że Kolejorz powinien cieszyć się z osiągniętego w Zabrzu wyniku. - To na pewno są dwa punkty stracone. Przeważaliśmy w pierwszej połowie. Na początku drugiej połowy to Górnik przycisnął i miał swoje okazje. Remis był i sprawiedliwy i nie. Dla nas na pewno to nie jest satysfakcjonujący wynik - zakończył.

< Przejdź na wp.pl