Najlepszy strzelec Górnika Zabrze żąda zaległych pieniędzy. Odejdzie za darmo?!

Marcin Ziach

Górnik Zabrze nie płaci swoim zawodnikom od ponad pół roku. To daje piłkarzom drużyny z Roosevelta prawo do złożenia w PZPN wniosku o rozwiązanie umowy z winy pracodawcy. Pierwsi banici już są.

Coraz bardziej nerwowo robi się w Górniku Zabrze. W ciągu ostatniego tygodnia nad śląskim klubem przeszła medialna burza, po której do dymisji podał się prezes Zbigniew Waśkiewicz. Na tym jednak tąpnięcia przy Roosevelta nie koniec. Zawodnicy, którym klub zalega z półrocznymi apanażami nie porozumieli się bowiem z właścicielem i niewykluczone, że wkrótce zaczną masowo odchodzić z klubu.

Pierwszy śmiałem już się znalazł. Do pustego na razie gabinetu prezesa w środę trafiło bowiem wezwanie do zapłaty ze strony Mateusza Zachary. Najskuteczniejszy w tym sezonie strzelec zabrzańskiej drużyny zażądał wypłaty zaległego wynagrodzenia. Nieoficjalnie mówi się o kwocie rzędu 300 tys. złotych, a środków tych w kasie klubu dziś nie ma.

Mateusz Zachara ma dość czekania na swoje pieniądze
Czym może skutkować to dla Górnika? Jeśli klub nie zareaguje spłatą zaległości Zachara może złożyć w PZPN wniosek o rozwiązanie umowy. Trudno spodziewać się, by mając ku temu sposobność tego nie zrobił. Tym bardziej, że po udanym początku sezonu chętnych na zatrudnienie 23-latka na pewno nie zabraknie.

Górnik może uniknąć oddania piłkarza za darmo, ale musi czym prędzej znaleźć przynajmniej 51 proc. należnych mu pieniędzy. Byłoby to jednak rozwiązanie tymczasowe, na które - póki co (?) - się nie zapowiada. Włodarze klubu z miejskiego ratusza uspokajają, że kryzys jest przejściowy i tragedia zabrzanom nie grozi.

Jeśli jednak podobne do Zachary wezwania do zapłaty złożą kolejni zawodnicy, a klub w dalszym ciągu nie będzie w stanie potrzeb piłkarzy zaspokoić może okazać się, że rozbiór drużyny będzie nieuniknioną koniecznością.

< Przejdź na wp.pl