Paweł Lisowski: Nie wierzę, że nie wygramy z Sandecją Nowy Sącz
Piłkarze Floty Świnoujście zdążyli już stracić w końcówkach meczów pięć punktów. Mogli być na podium tabeli, a tak mają nerwówkę i dość rozdawania prezentów rywalom.
Flota Świnoujście zremisowała w środę 1:1 z Dolcanem Ząbki. Trafiła do bramki w 87. minucie i wydawało się, że tak długo wyczekiwanego prowadzenia nie sposób już stracić. Wydawało się, ponieważ w doliczonym czasie została skarcona przez pochodzącego z Pomorza Zachodniego Norberta Neumanna.
- Przez większą część meczu wszystkie znaki zapowiadały typowe 0:0. Praktycznie żadna drużyna nie miała sytuacji podbramkowych, a jednak mimo tego wyszliśmy na prowadzenie. Okoliczności, w jakich je straciliśmy powodują, że jest nam szkoda straconych dwóch punktów, a nie świętujemy zdobytego jednego. Ponownie padł gol dla rywala po stałym fragmencie. To powtarza się już za często. Ćwiczymy stałe fragmenty praktycznie na każdym treningu, a jednak zawsze coś wpadnie. Dużo w tym niefartu - ocenił Paweł Lisowski.
Flota Świnoujście płaci cenę za fatalne końcówki spotkań i znajduje się w dolnych rejonach tabeli. W niedzielę zagra u siebie z Sandecją Nowy Sącz, jeżeli na przeszkodzie nie staną problemy organizacyjne. - Nie wierzę, że nie wygramy tego meczu - ucina krótko pomocnik.