Rewanż idealny - relacja z meczu PGE GKS Bełchatów - Górnik Łęczna

Marcin Olczyk

Podobnie jak w pierwszym starciu beniaminków w tym sezonie, w sobotę padł remis 1:1. Żaden z zespołów na wynik ten nie powinien narzekać.

Podrażnieni dwoma kolejnymi porażkami gospodarze od początku spotkania rzucili się do ataku. W pierwszych minutach stworzyli zagrożenie pod bramką Sergiusza Prusaka kilkukrotnie (między innymi za sprawą uderzenia głową Błażeja Telichowskiego po dośrodkowaniu z rzutu rożnego), ale bramkarz łęcznian za każdym razem był na posterunku.

Z czasem goście zaczęli jednak coraz odważniej wychodzić ze swojej połowy. W 17. minucie, w następstwie niefrasobliwości miejscowych obrońców, na strzał spoza pola karnego zdecydował się Fiodor Cernych. Napastnik Górnika zupełnie zaskoczył swoją decyzją Arkadiusza Malarza i mierzonym uderzeniem w okienko bramki PGE GKS-u otworzył wynik spotkania przy ulicy Sportowej.

Podopieczni Kamila Kieresia potrzebowali chwili, żeby się pozbierać, ale gdy już ta sztuka im się udała, wrócili do natarcia ze zdwojoną siłą. Wyrównanie przyszło po niespełna pół godziny gry. Szczęśliwym strzelcem gola okazał się Adrian Basta, który po kolejnym kornerze dla swojego zespołu wykorzystał błąd golkipera rywali i uderzeniem z dystansu doprowadził do remisu.

Kolejne minuty spotkania upłynęły pod znakiem agresywnej walki w wykonaniu zawodników obu zespołów. Mnożyły się faule, ale stałe fragmenty gry nie generowały zagrożenia dla któregokolwiek z bramkarzy. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie.

Adrian Basta potrzebował 10 minut, żeby odpowiedzieć na bramkę gości
W 51. minucie na prowadzenie gospodarzy wyprowadzić powinien Bartosz Ślusarski, ale po znakomitej centrze Adama Mójty strzelił głową zbyt słabo i Prusak spokojnie wyłapał futbolówkę. Choć spotkanie w drugiej połowie bardzo się wyrównało, częściej w okolice bramki rywala zapędzali się jednak przyjezdni. Bełchatowianie mądrze grali w defensywie, a po przekroczeniu linii środkowej boiska wydawali się bezradni i często w prosty sposób oddawali piłkę przeciwnikom.

Dwadzieścia minut przed końcem spotkania ofensywny impas PGE GKS-u przełamać spróbował rezerwowy Andreja Prokić, który nieźle przymierzył z dystansu. Piłka po otarciu się o jednego z defensorów Górnika nieznacznie minęła jednak słupek bramki gości. W samej końcówce szalę zwycięstwa na korzyść zespołu Jurija Szatałowa przechylić próbował jeszcze Grzegorz Bonin, ale celując z ostrego kąta nie był w stanie przechytrzyć Malarza.

Ostatecznie, podobnie jak w pierwszym meczu beniaminków w sezonie 2014/2015, zespoły podzieliły się punktami, strzelając po jednej bramce. Wydaje się zresztą, że z takiego rezultatu żadna ze stron niezadowolona być nie może.

PGE GKS Bełchatów - Górnik Łęczna 1:1 (1:1)
0:1 - Fiodor Cernych 17'
1:1 - Adrian Basta 27'

PGE GKS Bełchatów: Arkadiusz Malarz - Adrian Basta, Paweł Baranowski, Błażej Telichowski, Adam Mójta, Kamil Poźniak 81' Kamil Wacławczyk), Grzegorz Baran, Damian Szymański, Paweł Komołow (63' Andreja Prokić), Michał Mak, Bartosz Ślusarski.

Górnik Łęczna:
Sergiusz Prusak - Łukasz Mierzejewski, Lukas Bielak, Tomislav Bozić, Patrik Mraz, Grzegorz Bonin, Filip Burkhardt, Tomasz Nowak, Veljko Nikitović, Miroslav Bożok (73' Sebastian Szałachowski), Fiodor Cernych (52' Paweł Buzała).

Żółte kartki: Adam Mójta, Błażej Telichowski, Paweł Baranowski (PGE GKS Bełchatów) oraz Lukas Bielak, Filip Burkhardt, Tomislav Bozić (Górnik Łęczna).

Sędzia
: Paweł Raczkowski (Warszawa).

< Przejdź na wp.pl