Ludwik Miętta-Mikołajewicz: Wisłę stać na powrót do Europy
- Jestem przekonany, że Wisłę stać na to, żeby powrócić na europejskie stadiony - mówi [tag=12585]Ludwik Miętta-Mikołajewicz[/tag], który 31 grudnia przestał pełnić funkcję p.o. prezesa Wisły Kraków.
83-letni Miętta-Mikołajewicz jest związany z Białą Gwiazdą od 1948 roku. Najpierw był koszykarzem Wisły, potem opiekunem żeńskiej drużyny basketu, a następnie działaczem. Nieprzerwanie od 1990 roku jest prezesem TS Wisła, a w latach 1998-1999 i 2005-2006 był również prezesem Wisły SA, która od 1997 roku pod skrzydłami Tele-Foniki prowadzi sekcję piłkarską.
1 września minionego roku trzeci raz podjął się tej funkcji po osobistej prośbie Bogusława Cupiała, zastępując na stanowisku odwołanego z woli kibiców Jacka Bednarza. Miętta-Mikołajewicz pełnił tę funkcję tylko przejściowo do 31 grudnia, a od 5 stycznia stery kluby przejmie były bramkarz Wisły, który po zakończeniu kariery sprawdził się w świecie biznesu - Robert Gaszyński.
- Nie ukrywam, że okres ostatnich czterech miesięcy był bardzo trudny, przede wszystkim dlatego, że Wisła Kraków SA działała w określonych, niekorzystnych warunkach finansowych. Moją główną rolą było podjęcie rozmów z naszymi wierzycielami, aby nie dochodziło do większych konfliktów i pogorszenia sytuacji. Chcę wyrazić podziękowanie dla większości naszych kontrahentów, z którymi udało się dojść do porozumienia. W stosunku do niektórych podmiotów prawnych, jak również osób fizycznych, nadal posiadamy zadłużenie i zdaję sobie z tego sprawę - mówi Miętta-Mikołajewicz.
83-letni działacz zna nowego prezesa Wisły od ponad trzech dekad, odkąd ten pojawił się przy Reymonta 22 w roli piłkarza, a na początku lat '90 XX wieku uczynił go kierownikiem I drużyny.
Czego zasłużony prezes życzy Wiśle w 2015 roku? - Kiedy spotkałem się z drużyną na kolacji po meczu z Ruchem Chorzów, życzyłem jej oczywiście mistrzostwa Polski i udziału w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Gdyby się to nie udało, to zajęcia miejsca na podium tak, żeby Wisła mogła się znowu pokazać w Europie. Życzenia te przekazałem bezpośrednio piłkarzom, trenerowi Smudzie i prezesowi Bogusławowi Cupiałowi. Jestem przekonany, że przy dobrej organizacji i mobilizacji piłkarzy stać ich na to, żeby powrócić na stadiony europejskie. Uważam, że skład po powrocie Jankowskiego i Stjepanovicia wcale nie będzie słaby, a niejeden klub chciałby mieć zestaw takich zawodników. Jestem pewien, że nawet bez istotnych wzmocnień, stać tę drużynę na zajęcie wysokiego miejsca i spełnienie aspiracji właściciela.