Górnik Zabrze bezlitosny dla beniaminka

Paweł Patyra

Starcie górniczych ekip nie dostarczyło kibicom zbyt wielu wrażeń. Mimo wszystko zabrzanie jako pierwsi w tym sezonie wrócili z Łęcznej z tarczą.

Górnik Zabrze bardzo asekuracyjnie podszedł do meczu z Górnikiem Łęczna. Goście nie forsowali tempa gry i pozwalali zielono-czarnym na rozgrywanie piłki, ale jednocześnie konsekwentnie rozbijali ich akcje. W drugiej połowie zabrzanie odważniej ruszyli do przodu, a po jednej z kontr zdobyli gola na wagę tryumfu. - Jak po ostatnim meczu byliśmy bardzo niezadowoleni i źli, tak teraz jesteśmy po drugiej stronie emocji - przyznaje Józef Dankowski.

Oba zespoły nie zachwyciły swoją postawą i popełniły sporo błędów. Z upływem czasu coraz bardziej jasne stawało się, że jedna bramka rozstrzygnie losy tego starcia. W 63. minucie świetną okazję do przerwania ofensywnego marazmu zmarnował Roman Gergel. Niespełna kwadrans później już bardziej precyzyjny był Rafał Kosznik. - Po niewykorzystanej sytuacji Romana bardzo natarczywie nachodziły myśli, że to się zemści. Ta reguła się nie sprawdziła, z czego się cieszymy - nie ukrywa 54-letni trener.

Górnik przerwał więc serię czterech meczów bez zwycięstwa i umocnił się w czołowej ósemce. Sukces w Łęcznej zawdzięcza głównie niezłej postawie w defensywie. - Jesteśmy zadowoleni przede wszystkim z wyniku i sposobu, organizacji gry - ocenia Dankowski.

< Przejdź na wp.pl