Kazimierz Moskal uderza w sędziów. "Przez ich błędy tracimy bramki i punkty"

Maciej Kmita

Trener Wisły Kraków [tag=18311]Kazimierz Moskal[/tag] uważa, że o stracie punktów w meczach z Legią Warszawa i Jagiellonią Białystok zadecydowały nie tylko błędy jego podopiecznych, ale też pomyłki sędziowskiej.

Za kadencji Kazimierza Moskala Biała Gwiazda jeszcze nie przegrała, ale w trzech rozgrywanych pod jego wodzą spotkaniach z Legią (2:2), Cracovią (2:1) i Jagiellonią (2:2) zdobyła tylko pięć z dziewięciu punktów. Zwycięstwa z Wojskowymi i Jagą krakowianie wypuścili z rąk dosłownie w ostatnich akcjach, tracąc gole w doliczonym czasie gry II połów.

Przy Łazienkowskiej 3 wiślacy stracili prowadzenie po pechowej samobójczej interwencji Bobana Jovicia, a w Białymstoku pożegnali się z wygraną za sprawą genialnej indywidualnej akcji Patryka Tuszyńskiego.

- Gdybyśmy mieli trochę więcej szczęścia, to mielibyśmy więcej punktów. Główną naszą bolączką jest to, że prowadząc i mając okazje na kolejne bramki, nie potrafiliśmy strzelić gola na 3:1. Można doszukiwać się przyczyn w gorszym przygotowaniu czy braku koncentracji, ale ja bardziej mam pretensje o to, że mając taki potencjał i taki wynik w tych spotkaniach, nie udało nam się zakończyć sprawy, czyli strzelić tej trzeciej bramki. Zarówno w Warszawie, jak i w Białymstoku po trzecim golu byłoby "po meczu" - mówi trener Moskal.

Opiekun Białej Gwiazdy przyczyn strat punktów upatruje jednak nie tylko w błędach swoich zawodników: - Jeśli mówimy o błędach, to weźmy pod uwagę też błędy sędziów. W każdym meczu tracimy bramkę właśnie po ich błędach. W Warszawie - ręka Żyry, z Cracovią - moim zdaniem faul na Semirze, po którym poszła kontra, w Białymstoku - gol ze spalonego. Najważniejsze było jednak to, że sami nie strzeliliśmy trzeciej bramki, bo głównie przez to nie wygraliśmy.

< Przejdź na wp.pl