Skuteczna inauguracja zielono-czarnych - relacja z meczu Ruch Chorzów - Górnik Łęczna

Sebastian Szczytkowski

Górnik Łęczna wygrał na inaugurację 2:0 z Ruchem Chorzów po trafieniach Fiodora Cernycha i Bartosza Śpiączki. Podopieczni Jurija Szatałowa dobili Niebieskich w doliczonym czasie.

Przed rokiem drużyny finiszowały w grupie spadkowej, co było jedną z przyczyn rewolucji, którą trenerzy przeprowadzili latem. W jedenastkach pojawiły się nowe twarze, przez co pierwszy w historii pojedynek Ruchu Chorzów z Górnikiem Łęczna przy Cichej przynosił liczne znaki zapytania.

Pierwsza połowa nie dostarczyła emocji. Brakowało soczystych uderzeń, sytuacji podbramkowych i żywych akcji, które poderwałyby kibiców z miejsc. Ciut lepszy i konkretniejszy w ataku był Górnik Łęczna i w 35. minucie udokumentował to golem. Fiodor Cernych wyskoczył do podania Veljko Nikitovicia z głębi pola i lekko dziobnął piłkę z bliska do bramki.

Właśnie Cernych sprawiał najlepsze wrażenie. Poza nim nadać tempo ospałej grze próbowali Jakub Świerczok oraz Kamil Poźniak. Po dośrodkowaniu tego drugiego Grzegorz Piesio poczęstował Matusa Putnockyego celnym uderzeniem z dystansu. Dwie dobre akcje to niewiele, ale i tak o wiele więcej niż pokazali Niebiescy, których gra wyglądała dobrze tylko do linii środkowej. Ruch miał przewagę w posiadaniu piłki, jednak na nic się nie przekładała.

Druga połowa zaczęła się obiecująco dla zespołu z Chorzowa. W środku pola pojawił się znacznie aktywniejszy od Macieja Iwańskiego - Patryk Lipski i ciekawie rozdzielał piłki swoim partnerom. Zaczęło kotłował się w szesnastce Sergiusza Prusaka, a ten w końcu musiał interweniować. Doświadczony bramkarz nagimnastykował się, by odbić dwa uderzenia młodego zmiennika w talii Fornalika.

W 61. minucie Ruch miał najlepszą szansę na wyrównanie. Eduards Visnakovs główkował arcygroźnie po dośrodkowaniu Marka Zieńczuka w słupek. Napór rósł i gdy wydawało się, że Niebiescy są o włos od wyrównania - stracili rezon. W końcówce łęcznianie uspokoili sytuację i przypieczętowali wygraną.

Na 2:0 strzelił Bartosz Śpiączka w sytuacji sam na sam. Zmiennik doszedł do aż trzech sytuacji podbramkowych i sprawdziło się porzekadło do trzech razy sztuka. Być może wywalczył sobie miejsce w składzie na następne spotkanie. Na pewno wraz z całą drużyną wracał do Łęcznej w znakomitym nastroju po inauguracyjnym zwycięstwie.

Ruch Chorzów - Górnik Łęczna 0:2 (0:1)
0:1 - Fiodor Cernych 35'
0:2 - Bartosz Śpiączka 90+2'

Składy:

Ruch: Putnocky 7* - Konczkowski 4, Grodzicki 5, Koj 5, Oleksy 6 - Surma 5, Urbańczyk 5 - Zieńczuk 4, Iwański 4 (46' Lipski 6), Gigołajew 5 (62' Efir 5) - Visnakovs 3 (78' Mazek**).

Górnik: Prusak 7 - Mierzejewski 4, Szmatiuk 6, Bożić 6, Leandro 5 - Nowak 5, Nikitović 6 - Piesio 6, Poźniak 7 (74' Pitry), Cernych 8 (86' Sasin) - Świerczok 6 (67' Śpiączka 7).

Żółte kartki: Gigołajew, Koj, Surma (Ruch) oraz Mierzejewski (Górnik).

Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).

Widzów: 4673.

* - oceny piłkarzy: skala 1-10 (wyjściowa 6)
** - grał zbyt krótko

< Przejdź na wp.pl