Dawid Banaczek: Zmiany doprowadziły do chaosu

Paweł Patyra

Dobra passa Lechii pod wodzą Dawida Banaczka dobiegła końca. Gdańska drużyna zawiodła i musiała uznać wyższość Górnika Łęczna.

Goście już od 2. minuty musieli odrabiać straty, ale nie załamało ich to i wkrótce wyrównali po błędzie Sergiusza Prusaka. Lechia Gdańsk nie potrafiła jednak zadać kolejnego ciosu. - Nie weszliśmy dobrze w ten mecz. Pierwsza połowa przez wymuszone zmiany była słaba. Sędzia niepotrzebnie dopuścił do twardej gry - ocenia Dawid Banaczek.

Pomimo optycznej przewagi, gdańska ekipa do przerwy przegrywała 1:2. Posiadanie piłki nie miało przełożenia na sytuacje podbramkowe, a w 40. minucie Grzegorz Piesio po raz drugi pokonał Marko Maricia. W pierwszej odsłonie sztab szkoleniowy Lechii musiał dokonać aż dwóch wymuszonych roszad. - Mieliśmy plan, który chcieliśmy zrealizować, ale w związku z kontuzjami nie mogliśmy go wykonać. To spotkanie kosztowało zawodników sporo zdrowia. Pierwsza połowa była kiepska w naszym wykonaniu. Wpływ na całość miały zmiany, które doprowadziły do chaosu na boisku. Konsekwencją były błędy w tym meczu - przyznaje 36-letni trener.

W drugiej połowie trwał napór Lechii. Goście atakowali z pełnym zaangażowaniem, lecz bez zarzutu spisywała się defensywa Górnika Łęczna. W 75. minucie na 3:1 podwyższył Bartosz Śpiączka, co rozstrzygnęło losy meczu. - Druga połowa była bardzo dobra. Mieliśmy swoje szanse bramkowe. W związku z tym, że przegrywaliśmy 1:2 zdecydowałem się na ściągnięcie jednego obrońcy i wprowadzenie zawodnika ofensywnego, co nie przyniosło skutku. W drugiej połowie dominowaliśmy - kończy Banaczek.

< Przejdź na wp.pl