Vanja Marković: Ostatni mecz w Niecieczy nie był łatwy

Sebastian Najman

Vanja Marković jest kolejnym młodym zawodnikiem kieleckiego klubu, który czeka na możliwość występu od pierwszej minuty. Czy trener Marcin Brosz obdarzy go kredytem zaufania w 32. kolejce?

Serb, który bardzo dużo czasu stracił przez kontuzję więzadeł krzyżowych nie może przebić się do pierwszego składu Korony. Ostatni raz na boisku Ekstraklasy pojawił się 2 kwietnia, właśnie w meczu przeciwko Termalice. Było to zaledwie pięć minut, dlatego nikogo nie powinien dziwić ogromny głód gry Vanji Markovicia.

- Jestem przygotowany i jeśli trener zdecyduje się postawić właśnie na mnie, to dam z siebie wszystko - deklaruje. W obecnych rozgrywkach rozegrał zaledwie 85 minut. - Czekam na szansę, żeby zacząć w pierwszym składzie i spróbować się w nim utrzymać. A jak nie w pierwszym, to wchodzić coraz częściej.

Po problemach zdrowotnych od dawna nie ma już śladu, dlatego 21-latek urodzony w Belgradzie przekonuje, że czuje się na siłach, aby zaprezentować się od początku środowego spotkania. - Jestem gotowy na grę od początku - stwierdził.

Zobacz wideo: Damian Zbozień o rzucie karnym: najlepiej uciąć sobie ręce
 

Jego szanse wzrosły, ponieważ zabraknie na boisku pauzującego za żółte kartki Vlastimira Jovanovica. Nie oznacza to jednak, że Marcin Brosz postawi właśnie na Markovicia. Wszystko zależy od pomysłu na mecz z beniaminkiem.

- Ten ostatni mecz ciężej się oglądało, ale na boisku nie było łatwo. Było dużo walki, bez konkretnych sytuacji pod bramką. Cieszymy się, że wygraliśmy po stałym fragmencie i może nawet lepiej, żeby była powtórka takiego meczu, bo najważniejsze żebyśmy wygrali - powiedział na koniec.

< Przejdź na wp.pl