PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Mariusz Rumak

Katastrofa Śląska Wrocław w obecności 22 tysięcy kibiców

Marcin Górczyński

22 tysiące kibiców obserwowało spotkanie Śląska Wrocław z Legią Warszawa. W 17. kolejce Lotto Ekstraklasy piłkarze Mariusza Rumaka zawiedli i nie stworzyli zagrożenia dla mistrzów Polski (0:4).

Wrocławscy fani dopisali. Na trybunach zasiadło 22 tysięcy osób, najwięcej od ponad dwóch lat i pojedynku z Lechem Poznań. Po meczu z Legią Warszawa miejscowi kibice wracali do domu rozczarowani. Śląsk Wrocław na tle mistrzów Polski stanowił jedynie tło.

Już po siedmiu minutach emocje się skończyły. Aleksandar Prijović i Miroslav Radović wykorzystali okazje i w sytuacja sam na sam oszukali Lubosa Kamenara. Katastrofalny błąd popełnił też Filipe Goncalves, który pokonał własnego bramkarza.

- Mecz się rozpoczął najgorzej jak mógł. Bardzo szybko, na skutek wielu błędów w defensywie, pojedynek ułożył się idealnie dla Legii. Zastanawiam się, skąd tyle nerwowości u moich piłkarzy - powiedział po meczu trener Śląska, Mariusz Rumak.

Drugie trafienie przed końcem połowy dołożył Aleksandar Prijović i wrocławianom pozostała jedynie walka o uratowanie twarzy. Ryota Morioka po wejściu na boisku rozruszał nieco swój zespół, ale gospodarze wciąż nie potrafili zmusić Arkadiusza Malarza do wysiłku.  - Druga połowa już nieznacznie lepsza, ale nie ma powodu, by popadać w hurraoptymizm - przyznał szkoleniowiec.

Pomimo optycznej przewagi Śląska, to Legia była bliższa kolejnych goli. Michał Kucharczyk i Nemanja Nikolić z dużą łatwością znajdowali sobie miejsce w polu karnym, zabrakło tylko kropki nad i. - Wyszło doświadczenie Legii w końcówce i rywali zaczęli dominować. Trzeba umieć żyć z porażką - stwierdził Rumak po spotkaniu przegranym 0:4.

ZOBACZ WIDEO Maja Włoszczowska: wrzeszczałam z bólu wniebogłosy, wiedziałam, że to koniec  

< Przejdź na wp.pl