PAP / Andrzej Grygiel

Arka wygrywa w lidze pierwszy raz od września. Koszmarny występ Araka

Dominik Polesiński

W ostatnim spotkaniu 18. kolejki Lotto Ekstraklasy Ruch Chorzów przegrał z Arką Gdynia 1:2. Trafiano po stałych fragmentach. Koszmarny występ zaliczył Jakub Arak, który zawinił przy straconych golach.

Ruch Chorzów lubi grać w poniedziałki. Każde z ostatnich sześciu spotkań z udziałem Niebieskich, rozgrywanych tego właśnie dnia zakończyło się zdobyczą punktową. Liczono, że w starciu z Arką Gdynia będzie podobnie. Rywal nie należał do najsilniejszych, samemu borykając się z serią ligowych meczów bez wygranej.

Przy Cichej szybko zaczęto strzelanie. Gospodarze jeszcze na dobre nie "powąchali" murawy, a rywal już prowadził. To był pierwszy korner tego meczu. Dośrodkował Dominik Hofbauer. Piłka odchodziła od bramki. Świetnie nabiegł na nią Michał Marcjanik i mocnym uderzeniem głową wpakował do siatki. Główną winę za stratę gola obarczyć należy Jakuba Araka. Napastnik zgubił krycie i mimo iż biegł za rywalem do samego końca nie był w stanie zapobiec oddaniu strzału. 

W 20. minucie ponownie zawinił Arak. To nie był jego wieczór. Tym razem napastnik "wyciął" we własnym polu karnym Marcusa Viniciusa da Silvę. Sędzia doskonale to widział. Rzut karny i 0:2. Do piłki podszedł sam poszkodowany. Brazylijczyk w tym sezonie strzela bardzo pewnie. Uderzył płasko w lewy róg, zupełnie myląc bramkarza. 

Ruch w pierwszej połowie ani razu poważnie nie zagroził bramce przyjezdnych. Jedyny strzał i to marnej jakości oddał tuż przed przerwą Adam Pazio. Nic zatem dziwnego, że Arka schodziła do szatni z dwubramkową zaliczką.

ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy w "Marce". Reportaż WP SportoweFakty

 

W przerwie musiały paść mocne słowa. Musiały, bowiem gospodarze zaczęli atakować z przekonaniem. Były też zmiany. Waldemar Fornalik nie mógł już patrzeć na to co wyprawia Arak. Za niego na boisku pojawił się Jarosław Niezgoda. Zameldował się też Kamil Mazek. Szybko udało się złapać kontakt. Dwie minuty po wznowieniu gry, z rzutu wolnego z lewej strony boiska zacentrował Patryk Lipski. Piłka przeleciała nad głowami zawodników i wpadła do siatki tuż przy dalszym słupku. Zaspał w bramce Pavels Steinbors. Łotysz powinien zachować się dużo lepiej.

Szybki gol zapowiadał emocje. Wydawało się, że Ruch natychmiastowo rzuci się na przeciwnika. Tak nie było. Niebiescy mieli przewagę, ale swoje ataki budowali cierpliwie. Za dużo było spokoju, za mało konkretów. Do wyrównania nie udało się doprowadzić.

Wygrana Arki jest jej pierwszym ligowym zwycięstwem od września. Triumf przy Cichej pozwoli żółto-niebieskim odskoczyć od Ruchu na 6 punktów i przesunąć się do środka tabeli.

Ruch Chorzów - Arka Gdynia 1:2 (0:2)
0:1 - Michał Marcjanik 3'
0:2 - Marcus Vinicius da Silva (k.) 20'
1:2 - Patryk Lipski 48' 

Składy:

Ruch Chorzów: Libor Hrdlicka - Martin Konczkowski, Michał Helik, Marcin Kowalczyk, Adam Pazio, Łukasz Surma (76' Eduards Visnakovs), Maciej Urbańczyk, Miłosz Przybecki (46' Kamil Mazek), Patryk Lipski, Piotr Ćwielong, Jakub Arak (46' Jarosław Niezgoda).

Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Tadeusz Socha, Michał Marcjanik, Krzysztof Sobieraj, Adam Marciniak, Yannick Kakoko, Antoni Łukasiewicz, Marcus Vinicius da Silva, Dominik Hofbauer (87' Mateusz Szwoch), Paweł Wojowski (79' Adrian Błąd), Paweł Abbott (64' Dariusz Zjawiński).

Żółte kartki: Hofbauer, Sobieraj (Arka).

Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź).

< Przejdź na wp.pl