PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Bartosz Bereszyński

Bartosz Bereszyński już jest gotowy na podbój Europy

Jacek Stańczyk

Na transfer do Benfiki Lizbona nie był jeszcze gotowy. Teraz już chętnie spróbuje swoich sił za granicą. Bartosz Bereszyński wkrótce się spakuje i pojedzie podbijać Włochy. Karolowi Linettemu nie sprawiło to problemu.

We wrześniu ubiegłego roku wspominał: - Byłem młodym gościem, który przyszedł do Legii, zagrał w niej pół roku. Sprawy toczyły się bardzo szybko. Reprezentacja, transfer do wielkiego klubu. Chciałem jechać. Rozmawiałem nawet z trenerem Janem Urbanem, który mi powiedział: Bartek, takich propozycji się nie odrzuca. Rozmawiałem z trenerem Jackiem Magierą. I podjąłem decyzję. Też się trochę przeraziłem, nie do końca byłem do tego gotowy.

Latem 2013 roku, po jednej rundzie spędzonej w Legii Warszawa Bartosz Bereszyński był o krok od transferu do wielkiej Benfiki Lizbona. Przenosiny ostatecznie nie doszły do skutku.

A potem było pasmo problemów. I z piłkarza, który przez pół roku na Łazienkowskiej zrobił furorę, stał się synonimem pecha. To on został "bohaterem" afery w Glasgow i walkowera dla Celtiku, choć jego winy nie było w tym żadnej. Dopadły go trzy poważne kontuzje. A to rywal złamał mu nos, a to innym razem kość. Bereszyński przestał grać, przestał się rozwijać, kariera wyhamowała. W tym sezonie w końcu się odrodził. Jesienią grał u Besnika Hasiego i Jacka Magiery, w dwumeczu z Realem Madryt uprzykrzył życie Cristiano Ronaldo. No i wrócił do reprezentacji Polski. Zagrał w listopadowym sparingu ze Słowenią. 

Mówił nam: - Grałem regularnie od początku sezonu - i za trenera Hasiego, i za trenera Magiery. Ale poczułem pewność siebie. Z trenerem Magierą pracowałem już wcześniej, widziałem, że mam u niego poparcie, że mi zaufał. To nic dziwnego, jeśli zawodnik czuje, że sztab trenerski mu ufa, później lepiej prezentuje się na murawie w trakcie meczu. Chodzi o pewność swoich możliwości i umiejętności.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar: w blasku trofeów (źródło: TVP SA)
 

Teraz jest już gotowy do wyjazdu. Nie ukrywa, że szkołą prawdziwej piłki była Liga Mistrzów. - Nabrałem doświadczenia, obycia. Samo występowanie w meczach przeciwko takim piłkarzom jak Cristiano Ronaldo czy Karim Benzema dużo daje piłkarzowi. Człowiek stoi w tunelu na Santiago Bernabeu, wie, że wystąpi zaraz przed 70. czy 80. tysiącami kibiców na trybunach i milionami przed telewizorami - różnie podchodzi się do takich wyzwań. Sam zniosłem to dobrze, ale dodatkowy dreszczyk emocji na pewno się pojawił - mówi.

Bartosz Bereszyński jest o krok od transferu do Sampdorii Genua. Według informacji włoskich mediów stołeczny klub zarobi na nim 2 mln euro. Piłkarzem włoskiego klubu od pół roku jest Karol Linetty. Były lechita pokazał, że polski piłkarz od razu jest w stanie wejść do mocnego zachodniego klubu i grać w nim główną rolę. 21-latek nie potrzebował czasu na aklimatyzację, szybko wskoczył do pierwszego składu. Jesienią wystąpił w osiemnastu meczach, cztery razy asystował. Interesuje się nim Borussia Dortmund.

Bartosz Bereszyński twierdzi: - Czuję się twardzielem. Nie ma co dużo ukrywać. Na pewno psychicznie jestem mocny. Pracowałem nad tym.

Start we Włoszech powinien więc mieć ułatwiony.

Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w iTunes). Komfort i oszczędność czasu!
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl