WP SportoweFakty / Dawid Gaszyński / Na zdjęciu: Maciej Sadlok

Maciej Sadlok zgłasza się do reprezentacji. "Nie można porzucać marzeń"

Maciej Kmita

Maciej Sadlok ustabilizował formę na wysokim poziomie i zamierza przekonać do siebie Adama Nawałkę. - Nie można porzucać marzeń. Trochę czasu do mistrzostw świata zostało - mówi o swoim powrocie do drużyny narodowej.

Maciej Sadlok ma na koncie 15 występów w koszulce z białym orłem na piersi, ale po raz ostatni zagrał w reprezentacji w grudniu 2011 roku. Wychowanka Pasjonata Dankowice do kadry wprowadził Franciszek Smuda, ale na ostatnim etapie selekcji przed Euro 2012 zrezygnował z jego usług. Waldemar Fornalik na początku swojej kadencji nie widział dla Sadloka miejsca w swoim zespole, a potem między styczniem 2013 a marcem 2013 roku obrońca był wyłączony z gry z powodu kontuzji stawu skokowego.

Do dawnej dyspozycji Sadlok wrócił dopiero po transferze z Ruchu Chorzów do Wisły Kraków, do którego doszło przed sezonem 2014/2015. We wrześniu 2015 roku Adam Nawałka docenił wiślaka, powołując go na mecze el. MŚ Euro 2016 z Niemcami i Gibraltarem. Sadlok nie wziął jednak udziału w zgrupowaniu z powodu kontuzji. Na kolejne powołanie czekał czternaście miesięcy - trenował z kadrą w listopadzie 2016 i marcu 2017 roku, ale szesnastego występu w drużynie narodowej się nie doczekał.

Na cztery kolejne zgrupowania reprezentacji obrońca Wisły zaproszenia już nie dostał, ale jesienią robi wszystko, by selekcjoner znów go dostrzegł. 29-latek jest czołowym lewym obrońcą Lotto Ekstraklasy i cieszy się dobrym zdrowiem - wystąpił od pierwszego do ostatniego gwizdka w każdym meczu Białej Gwiazdy.

Za kandydaturą Sadloka przemawia też to, że gra na pozycji, która jest w reprezentacji Polski najsłabiej obsadzona. Nawałka nie ma do dyspozycji żadnego nominalnego lewego obrońcy i wystawia na tej pozycji przekwalifikowanych Artura Jędrzejczyk albo Macieja Rybusa. Sam Sadlok nie ukrywa, że chce wrócić do drużyny narodowej, ale nie chce się narzucać selekcjonerowi.

ZOBACZ WIDEO: Kamil Wilczek: Nie da się wejść w buty Lewandowskiego 

- Zawsze sprawdzam, czy nie ma mnie na liście powołanych. Faktem jest, że dobrze czuję się od początku rundy - mówi, dodając: - Nie raz to powtarzałem, że jeśli gram regularnie, to nie obawiam się o swoją formę, bo wiem, że tego potrzebuję.

- Póki co mecze kadry oglądam przed telewizorem. Staram się robić swoje, zostawiam, ile się da na boisku, to trener wysyła powołania i ustala składy. Trochę czasu do mistrzostw świata jeszcze zostało i nie ma innej drogi niż ciężka praca. Nie można porzucać marzeń, ale nie może być też tak, że będę się przejmował tym, że nie otrzymałem powołania. Do tego trzeba mieć zdrowe podejście - tłumaczy wiślak.

< Przejdź na wp.pl