Getty Images / Valerio Pennicino / Na zdjęciu: Gianluigi Buffon

Czytaj w "PN": Czy ta drużyna wygrałaby mundial w Rosji? Chłopaki jak złoto

Piłka Nożna

Żeby uatrakcyjnić mistrzostwa świata w Katarze, można by zrobić tak: kwalifikuje się na imprezę 31 zespołów narodowych, a ostatni, trzydziesty drugi, gra pod flagą FIFA i składa się z najlepszych zawodników z tych krajów, które nie awansowały.


Leszek Orłowski 

To byłaby dopiero heca, gdyby taki team wygrał, co naprawdę mogłoby się zdarzyć, gdyż zawsze poza finałami pozostaje liczna grupa wybitnych piłkarzy z egzotycznych futbolowo krajów albo futbolistów, którzy są akurat jedynymi rodzynkami w zakalcowatym cieście swych reprezentacji! Oczywiście nie inaczej jest i teraz. Kibice, którzy chcieliby zobaczyć podczas mundialu wszystkich najlepszych piłkarzy świata, oczywiście obejdą się smakiem, bo do Rosji nie przyjedzie około 30 futbolistów ze ścisłego topu, o potencjale pozwalającym im, gdyby się tylko zakwalifikowali, zostać gwiazdami imprezy.

Co to za mundial bez Włochów! - wzdycha wielu kibiców. Ale Włosi wcale nie mają (co zostanie za chwilę wykazane) aż tak wielu piłkarzy światowej klasy. Co to za mundial bez Buffona! - to już bardziej, ale poza nim - bez Bale’a, Robbena, Aubameyanga raczej niż bez innych reprezentantów Italii.

Grupa śmierci, której nie ma na mundialu, wydaje się oczywista: Włochy, Holandia, Chile, USA. Czy rzeczywiście piłkarzy z tych krajów brakować będzie najbardziej? W niniejszym tekście zabawimy się w fikcyjnego selekcjonera reprezentacji FIFA i postaramy się stworzyć w jego imieniu kadrę, jaką mógłby zabrać do Rosji, by zdobyć tam złoto dla międzynarodówki, wspieranej siłą rzeczy przez obywateli wszystkich tych państw, które swoich zespołów narodowych na turniej nie wysłały.

Buffon na ławkę! 

Gdyby autor tego tekstu takim selekcjonerem został, najmniejszy problem miałby z wybraniem trójki bramkarzy. Gigi Buffon oczywiście by się załapał, lecz swój szósty mundial oglądałby z ławki rezerwowych. Umówmy się bowiem, że najlepsze lata ma (w końcu!) za sobą; jeszcze wiosną 2017 roku mógł uchodzić za numer jeden na świecie, dziś chyba nikt by go takim mianem nie określił.

Obecnie bowiem globalnym prymusem jest Słoweniec Jan Oblak. Właśnie golkiper Atletico zacząłby turniej i selekcjoner miałby pewność, że nikt inny nie spisze się równie dobrze. Oblak osiągnął już taką klasę, że przestają obowiązywać go reguły sztuki bramkarskiej - broni po swojemu, czasami odbija piłkę jedną ręką, ale zawsze mu się udaje, trudno przypomnieć sobie jakikolwiek popełniony przez niego w ostatnim czasie błąd. Po prostu - jemu wolno. Petr Cech zrezygnował z występów w reprezentacji Czech, więc nie bierzemy go pod uwagę, z tego samego powodu nie uwzględniamy świetnego Słoweńca z Interu Samira Handanovicia. Jako trzeci bramkarz jedzie doświadczony Chilijczyk Claudio Bravo z Manchesteru City.

Grecy w obronie

Defensywa w składzie: Antonio Valencia, Kostas Manolas, Giorgio Chiellini i David Alaba też nie ustępowałaby żadnej w świecie.

Ekwadorczyk już zadomowił się na prawej defensywie w zespole Manchesteru United, nie robiłoby mu większej różnicy, czy grałby w systemie z trójką, czy z czwórką defensorów. To prawdziwy czołg o turbonapędzie. Natomiast jednym z większych dylematów selekcjonera byłoby to, kogo należy zabrać na turniej jako jego zmiennika. Wiadomo, że Iworyjczyk Serge Aurier z Tottenhamu jest prawdziwym dynamitem, ale czasami bywa nieodpowiedzialny i potrafi zepsuć atmosferę w teamie. Natomiast Albańczyk Elseid Hysaj z Napoli dawałby może grze mniej polotu, ale za to wnosiłby niezawodność niepozbawioną wszakże efektywności w grze ofensywnej. Stawiamy na Afrykanina, ale bez pewności, że to dobra decyzja.

(...)

Cały artykuł do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna". 

ZOBACZ WIDEO: Piękna akcja Barcelony i kolejne trzy punkty. Zobacz skrót meczu z Villarreal [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

< Przejdź na wp.pl