Maciej Truszczyński: Gorzów Wlkp. zasługuje na I ligę

Szymon Mierzyński

Piłkarze GKP sprawili w sobotę sporą niespodziankę, pokonując na wyjeździe Wartę Poznań. Dzięki temu zwycięstwu ekipa Adama Topolskiego poprawiła swoją sytuację w walce o utrzymanie i losy gry w barażach będzie mogła rozstrzygnąć za tydzień w domowym pojedynku z Motorem Lublin. Maciej Truszczyński cieszy się z takiego obrotu sprawy i podkreśla, że Gorzów Wlkp. zasługuje na I ligę.

- Każdy wiedział o co gramy. Ratowały nas tylko trzy punkty. Już w szatni powiedzieliśmy sobie, że nie będziemy nasłuchiwać wyników z innych stadionów, lecz skupimy się na wywalczeniu zwycięstwa. Udało nam się zrealizować ten cel, więc są powody do zadowolenia - stwierdził Maciej Truszczyński.

Obrońca GKP uważa, że jego drużyna nie powinna znaleźć się wśród spadkowiczów. - Gorzów Wlkp. zasługuje na I ligę, zwłaszcza że są na to środki finansowe, nie brakuje też kibiców. Wszystkie warunki do funkcjonowania futbolu na dobrym poziomie są zatem spełnione.

Sobotnie spotkanie toczyło się w anormalnych warunkach atmosferycznych. Boisko było nasiąknięte wodą, co znacznie utrudniało płynną grę. - Mimo deszczu, nie można mieć pretensji do gospodarzy o stan płyty. Graliśmy już na gorszych murawach. Ta była przygotowana wzorowo, więc nie ma powodów do narzekania - dodał Truszczyński.

Gorzowianie są teraz w niezłej sytuacji, bowiem do zapewnienia sobie udziału w barażach brakuje im remisu w meczu ostatniej kolejki z Motorem Lublin. - Nie będziemy skupiali się na wywalczeniu podziału punktów. Na pewno nie zabraknie nam motywacji i zrobimy wszystko, by także w tym spotkaniu zgarnąć pełną pulę - zapewnił 28-letni obrońca.

Jeszcze kilka tygodni wydawało się, że beniaminek z hukiem spadnie do II ligi. Gorzowianie nie wygrywali spotkań, a pierwsze wiosenne zwycięstwo odnotowali dopiero w ubiegłym tygodniu w starciu z Odrą Opole. Skąd nagła zwyżka formy GKP? - Z wynikami bywało bardzo różnie, ale obraz gry często był taki, że stwarzaliśmy sytuacje, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Nie zdobywaliśmy bramek, a indolencja mściła się na nas w ten sposób, że rywal w końcu zamieniał na bramkę którąś ze swoich akcji i pozbawiał nas punktów. Myślę, że wpływ na poprawę naszych rezultatów miało przyjście trenera Topolskiego, który wprowadził trochę luzu do zespołu i od razu przyniosło to efekt - zakończył Truszczyński.

< Przejdź na wp.pl