PKO Ekstraklasa. Wisła Kraków - Wisła Płock. Jakub Błaszczykowski ratuje Białą Gwiazdę. Stalowe nerwy kapitana

Newspix / Jakub Gruca / Na zdjęciu: piłkarze Wisły Kraków
Newspix / Jakub Gruca / Na zdjęciu: piłkarze Wisły Kraków

W 31. kolejce PKO Ekstraklasy Wisła Kraków pokonała Wisłę Płock (1:0) po golu Jakuba Błaszczykowskiego. "Kuba" dźwiga odpowiedzialność za klub i jako właściciel, i jako piłkarz - z 7 golami i 5 asystami jest najbardziej wartościowym graczem Wisły.

Biała Gwiazda grała w tym sezonie bardziej spektakularne mecze, które przegrywała. Teraz mniej w jej grze było polotu, za to więcej dyscypliny i koncentracji. Dzięki temu krakowianie odnieśli arcyważne zwycięstwo. Nie wspięli się w tabeli, ale po pierwsze, nie dali się dogonić Arce Gdynia, która pokonała Zagłębie Lubin (3:2), a po drugie, ściągnęli w dół Nafciarzy, do których zbliżyli się na punkt.

A płocka Wisła przeżywa drugi poważny kryzys w tym sezonie. Zespół trenera Sobolewskiego to jedyna obok ŁKS Łódź drużyna, która po restarcie sezonu jeszcze nie wygrała (0-3-3). Po wznowieniu rozgrywek jej przewaga nad strefą spadkową stopniała z 10 do 6 punktów.

Artur Skowronek wiele ostatnio mówił o lepszej kontroli spotkania. Nie miał na myśli tylko efektywniejszego ataku pozycyjnego, z prowadzeniem którego problem mają niemal wszystkie zespoły PKO Ekstraklasy, ale też - a może nawet przede wszystkim - właściwą asekurację i reakcje na straty. Z Nafciarzami Biała Gwiazda w końcu zagrała tak, jak oczekuje od niej trener i jej zwycięstwo, choć skromne, nie było zagrożone nawet na chwilę.

ZOBACZ WIDEO: Piłka nożna. Nieodpowiedzialne zachowanie kibiców Legii. Minister Szumowski zabrał głos

Z kreowaniem sytuacji pod bramką gości krakowianie nadal mieli problemy, ale po nieudanych akcjach bezlitośnie dusili w zarodku kontrataki rywali. W pięciu poprzednich meczach po restarcie rozgrywek stracili aż 12 bramek, a mogli jeszcze więcej. Tymczasem płocczan nie dopuścili do ani jednej sytuacji.

Sami stworzyli tylko dwie okazje podbramkowe, ale przy skutecznej destrukcji tyle wystarczyło, by zwyciężyli 1:0. W 17. minucie David Niepsuj dośrodkował z prawej strony na bliższy słupek, Alon Turgeman wyprzedził Michała Marcjanika, a ten strzał Izraelczyka zablokował ręką i sędzia Bartosz Frankowski wskazał na "wapno". Jakubowi Błaszczykowskiemu nie zadrżała noga i pewnym strzałem pokonał Krzysztofa Kamińskiego.

Kapitan Wisły ma nerwy ze stali - to jego siódmy gol w sezonie, a szósty strzelony z "wapna". "Kuba" nie zmarnował ani jednego rzutu karnego, a wykorzystał ich najwięcej w lidze. Ostatnią zmarnowaną przez niego "11" jest ta z ćwierćfinału Euro 2016. Od tego czasu wykorzystał 9 rzutów karnych, a każdy z nich uderzył inaczej niż poprzedni - to nauka, którą wyciągnął z lekcji udzielonej mu w Marsylii przez Rui Patricio. Błaszczykowski dźwiga odpowiedzialność za Wisłę nie tylko jako współwłaściciel, ale też jako jej lider na boisku. Z 7 golami i 5 asystami jest jej najbardziej wartościowym zawodnikiem.

Płocczanie byli przy Reymonta 22 kompletnie bezradni, a do tego nie wyciągali wniosków. W 38. minucie gospodarze skopiowali akcję, po której objęli prowadzenie. Po kolejnej centrze Niepsuja z prawego skrzydła Turgeman uciekł Marcjanikowi, ale tym razem w dobrej sytuacji nie trafił czysto w piłkę i Kamiński mógł odetchnąć z ulgą.

Goście pierwszy raz zatrudnili Mateusza Lisa dopiero w 60. minucie, ale bramkarz Białej Gwiazdy nie miał żadnego problemu ze złapaniem piłki po słabym strzale Huberta Adamczyka z 20 metrów. Na więcej drużyny Radosława Sobolewskiego stać w Krakowie nie było. Nie pomogła wymiana skrzydeł, na którą trener zdecydował się na początku drugiej połowy. Ani doświadczony Giorgi Merebaszwili, ani 17-letni Dawid Kocyła nie byli w stanie przełamać defensywy gospodarzy.

Wisła w drugiej połowie nie dążyła do podwyższenia prowadzenia za wszelką cenę, ale nie wynikało to z minimalizmu. Krakowianie grali dojrzale, rozważnie. Atakowali mniejszą liczbą zawodników niż do tego przyzwyczaili, by mieć przewagę przy ewentualnym kontrataku przeciwnika. Nawet 17-letni Aleksander Buksa nie tracił chłodnej głowy. Inna sprawa, że Nafciarze nie byli we wtorek zdolni do zagrożenia gospodarzom w jakikolwiek sposób. Nawet po stałych fragmentach gry, choć to ich największy atut.

Wisła Kraków - Wisła Płock 1:0 (1:0)
1:0 - Błaszczykowski (k.) 19'

Składy:

Wisła Kraków: Mateusz Lis - David Niepsuj, Rafał Janicki, Hebert, Maciej Sadlok - Nikola Kuvejlić, Vullnet Basha (82' Rafał Boguski) - Jakub Błaszczykowski, Chuca (76' Georgij Żukow), Mateusz Hołownia - Alon Turgeman (68' Aleksander Buksa).

Wisła Płock: Krzysztof Kamiński - Cezary Stefańczyk, Michał Marcjanik, Alan Uryga, Piotr Tomasik - Dominik Furman, Maciej Ambrosiewicz - Suad Sahiti (57' Dawid Kocyła), Hubert Adamczyk (82' Damian Michalski), Mikołaj Kwietniewski (57' Giorgi Merebaszwili) - Karol Angielski.

Żółte kartki: Niepsuj, Hebert (Wisła Kraków) oraz Marcjanik (Wisła Płock).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Źródło artykułu: