Umocnili swą pozycję - relacja z meczu Viret CMC Zawiercie - MKS Kalisz

Joanna Dobranowska

Aż 4 drużyny mają chrapkę na czwartą lokatę na koniec sezonu. Jeszcze przed spotkaniem z Viretem w najlepszej sytuacji była ekipa z Kalisza, a po tym meczu... MKS swą sytuację jeszcze poprawił.

Spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęła ekipa gości. Podopieczni Bruno Budrewicza już pierwszymi akcjami udowodnili, że będą walczyć jak lwy by utrzymać czwarte miejsce w tabeli i jeszcze odskoczyć najgroźniejszym rywalom. Zawodnicy MKS-u stosunkowo łatwo zdołali wyjść na dwubramkowe prowadzenie (3:5 w 7 minucie). Dzięki skutecznej grze defensorów, dobrej postawie w bramce Mikołaja Krekory i świetnie radzącemu sobie na skrzydle Michałowi Krygowskiemu, przyjezdni zdołali swe prowadzenie powiększyć do czterech bramek (4:8 w jedenastej minucie). Druga faza pierwszej połowy to jednak zmiana nie tylko stylu gry obu ekip, ale i zmiana wyniku. Zawiercianie mocno wzieli się do roboty, zaczęli odrabiać straty, w czym niejednokrotnie pomagali im goście swymi błędami i niecelnymi rzutami. W rezultacie, pomimo bardzo dobrego otwarcia kaliszan, pierwsza połowa padła łupem gospodarzy.

Podopieczni Ryszarda Jarząbka z pewnością planowali błyskawicznie powiększyć swój bramkowy dorobek, ale rzut karny wykonywany właśnie przez gospodarzy a obroniony przez Błażeja Potockiego, za dobrą wróżbę brać mogli tylko szczypiorniści MKS-u. Nie był to zresztą jedyny w tym meczu zmarnowany przez zawiercian rzut karny. - Nie wykorzystaliśmy w sumie trzech karnych i to w ważnych momentach. Poza tym, spotkały się tutaj dwa zespoły preferujące szybką grę, a my nie mieliśmy szybkiego ataku, co w głównej mierze wiązać możemy z nieobecnością w składzie Damiana Kowalczyka i pauzującego w tym spotkaniu Sergiusza Zagały - przyznał szkoleniowiec drużyny z Zawiercia. I rzeczywiście, gra zawiercian w ataku zaczęłą się "sypać", z kolei podopieczni trenera Budrewicza - wprawdzie nie zamieniali na bramkę każdej stuprocentowej sytuacji, niemniej jednak odrobili straty i ambitnie pracowali nad powiększeniem swego dorobku. Na pięć minut prze końcem, MKS miał 6 bramek w zapasie, ale w ostatecznym rozrachunku Viret zdołał ów wynik w nieznacznym stopniu podreperować.

Zawodnicy z Kalisza mogli wznieść ręce w geście triumfu, gdyż wywalczone dwa punkty pomogły im nie tylko zachować czwartą lokatę w grupie B pierwszoligowej tabeli, ale jeszcze się na tej pozycji umocnić.

Viret CMC Zawiercie - MKS Kalisz 34:39 (19:17)

Bramki dla Viretu: Kąpa 10, Kijowski 7, Pakulski 4, Bugaj 2, Biernacki 2, Rupp 2, Słodowy 2, Szymański 2, Więckowski 2, Kapral 1.

Bramki dla MKS-u: Kuśmierczyk 9, Krygowski 9, Sieg 6, Niedzielski 5, Klara 4, Bożek 3, Kobusiński 1, Staniek 1, Stefański 1.

Sędziowali: Kamil Dąbrowski oraz Sławomir Kołodziej.

Widzów: 300.

< Przejdź na wp.pl