Bohater polskiego zespołu, Michał Szyba: Dla mnie to jak sen

Maciej Wojs

Polacy pokonali Hiszpanów w meczu o brązowy medal mistrzostw świata, a bohaterem polskiego zespołu został Michał Szyba. - Jeszcze to do mnie wszystko nie dociera - powiedział.

Spotkanie z reprezentacją Hiszpanii o brązowy medal mistrzostw świata już zawsze będzie dla 26-letniego Michała Szyby jednym z najważniejszych dni w całej sportowej karierze. Prawy rozgrywający niespodziewanie dostał w niedzielę szansę od trenera Michaela Bieglera i pojawił się już w wyjściowym składzie naszego zespołu. Za okazane zaufanie odpłacił ośmioma trafienia, w tym tą najważniejszą bramką, która doprowadziła do dogrywki.

W pomeczowych rozmowach z dziennikarzami 26-latek był niezwykle szczęśliwy. - To wszystko jeszcze do mnie nie dociera. To najpiękniejszy dzień w moim życiu. A jak ta ostatnia bramka wpadła? Sam nie wiem! Chłopaki mi zaufali, dostałem piłkę, rzuciłem i wpadło. Potem już pokazaliśmy, że jesteśmy nie do złamania - powiedział.

Szyba równie dobrze zamiast bohaterem, mógł zostać antybohaterem spotkania. Choć przez większość meczu grał bardzo dobrze, to nie ustrzegł się błędów, dodatkowo w 57. minucie dostając dwuminutową karę za błąd zmiany.

- Emocje wzięły wtedy nade mną górę i źle policzyłem zawodników na boisku. Wpadła ta dwuminutowa kara, ale... Ta drużyna dokonuje rzeczy niemożliwych - dodał.

Przed niedzielną potyczką 26-latek nie otrzymał od trenera Bieglera zbyt wielu szans. Szyba zazwyczaj pojawiał się na parkiecie w ostatnich minutach spotkania, jak choćby w piątkowym meczu półfinałowym z reprezentacją Kataru. Po wywalczeniu brązowego medalu był niezwykle zadowolony, że wszystko tak się potoczyło.

- Nie dostawałem zbyt wielu szans, ale już nie gniewam się na trenera (śmiech). Musiałem poczekać na swoją okazję i teraz mogę powiedzieć, że na taki dzień warto czekać - wyznał. 

26-latek wziął również udział w konferencji prasowej, na której przyznał: - To wszystko jest dla mnie i dla naszego zespołu jak sen. Cóż mogę więcej powiedzieć? To był mój najlepszy mecz w reprezentacji. Wierzyliśmy w sukces od pierwszej do ostatniej minuty i... dokonaliśmy tego! - zakończył.

Z Ad Dauhy dla SportoweFakty.pl,
Maciej Wojs

< Przejdź na wp.pl