Materiały prasowe / Uros Hocevar/EHF / Na zdjęciu: zawodnicy Vardaru Skopje

Liga Mistrzów. Niesamowity Vardar Skopje wielkim zwycięzcą!

Aneta Szypnicka-Staniec

Vardar Skopje po fantastycznym meczu pokonał Paris Saint-Germain HB w finale Ligi Mistrzów 24:23. Akcję meczu wykorzystał Ivan Cupić, który dzięki temu obronił zwycięstwo sprzed roku.

Starcie milionerów. Drużyn, dla których celem sezonu nie była gra w Final Four Ligi Mistrzów. Plan był jasny: liczy się tylko zwycięstwo. Trofeum. Sam udział nikogo tutaj nie interesował. Pieniądze, jakie wpompowane zostały w oba kluby, pozwalały na ściąganie najlepszych zawodników - gwiazdy światowej piłki ręcznej. W obu ekipach stworzono wymarzone warunki do pracy, treningów i zwyciężania. A jednak to ostatnie wychodziło raczej rzadziej niż częściej.

Vardar bilet do Kolonii wywalczył dopiero za czwartym razem - wcześniej sufitem, którego skopijczycy nie mogli przebić był ćwierćfinał. A jednak w Final4 nie interesował ich ani brąz, ani srebro. W pamięci zostają przecież tylko zwycięzcy. Paris Saint-Germain HB? Zawsze stawiani w roli faworytów, a jednak triumfów na arenie międzynarodowej temu gwiazdozbiorowi brakowało. 

Jeśli sobotnie mecze były popisem obrony, to co powiedzieć o niedzielnym finale? O wspaniałych akcjach w ofensywie mówi się: koncerty. Defensywa to najważniejsza składowa sukcesu, ale określana raczej mianem "czarnej roboty". I tę trudną, bardzo wymagającą i często niedocenianą pracę fantastycznie wykonywali zawodnicy obu zespołów już od pierwszych minut pojedynku. Tak, to zdecydowanie było spotkanie obron i bramkarzy, trafień było jak na lekarstwo. Jeśli już się jednak zdarzały, to pokazywały jedno: to jest finał Ligi Mistrzów. Poziom był kosmiczny. 

Macedończycy postawili prawdziwy mur. Fantastycznie powstrzymywali rywali nie tylko na środku, bo cuda w defensywie wyprawiał Timur Dibirow. Francuzi odpłacali się pięknym za nadobne. W sobotę musieli się pożegnać z kilkoma swoimi koszulkami, w finale za to oni pozbawiali rywali trykotów. Na boisku iskrzyło. Po dwudziestu minutach gry na tablicy wyników Lanxess Areny widniało 4:6. 

ZOBACZ WIDEO Piotr Chrapkowski żegna się z Kielcami. Jako mistrz  

Kontry, rzuty z dystansu, wspaniałe dogrania. Gdy worek z bramkami otworzył się na dobre, kibice mogli podziwiać niesamowite akcje. Francuzi lepiej niż szczypiorniści z Barcelony poradzili sobie ze zneutralizowaniem ogromnej siły w ataku, jaką dawał Vuko Borozan. Sprawy w swoje ręce - dosłownie - znów wziął jednak Luka Cindrić. Przez większość pierwszej połowy Macedończycy prowadzili dwiema bramkami, ale końcówkę tej partii lepiej rozegrali paryżanie, dzięki czemu schodzili do szatni z przewagą jednego trafienia. 

Po powrocie obu drużyn na boisko zwiększyło się przede wszystkim tempo ataku. Na ładną bramkę odpowiadano jeszcze lepszym trafieniem. W pewnym momencie zawodnicy PSG zaczęli jednak... gubić piłkę. Trzy złe podania Francuzów, trzy przechwyty Macedończyków - jedna kontra, dwa rzuty przez całe boisko do pustej bramki i Vardar na kwadrans przed końcem prowadził trzema oczkami. 

Na zniwelowanie tej przewagi PSG potrzebowało siedmiu minut. Kluczowe? Obrony Thierry'ego Omeyera i czujność Uwe Gensheimera. Gra o trofeum znów się zaczęła. Emocje sięgały zenitu, hala momentami odlatywała. Na dwadzieścia osiem sekund przed końcem o czas poprosił Zvonimir Serdarusić. Jego zawodnicy wykorzystali akcję i doprowadzili do remisu. Skopijczykom zostało siedem sekund. Akcję meczu wykorzystał Ivan Cupić. Jedyny zawodnik, który miał szansę na obronę trofeum. Zrobił to. Vardar w debiucie w Final Four zgarnął trofeum!

Liga Mistrzów, finał:

Paris Saint-Germain HB - Vardar Skopje 23:24 (12:11)

PSG: Omeyer, Skof - N. Karabatić 5, Hansen 4, Narcisse 4, Abalo 3, Remili 3, Gensheimer 2, Stepancić 2, Accambray, Barachet, L. Karabatić, Konkoud, Mollgaard, Nahi, Nielsen

Vardar: Sterbik, Milić - Dibirow 6, Borozan 3, Cindrić 3, Cupić 3, Sziszkariew 3, Canellas 2, Dujszebajew 2, Abutović 1, Marsenić 1, Dereven, Ferreira Moraes, Karacić, Maqueda, Stoiłow

< Przejdź na wp.pl