Materiały prasowe / Tomasz Madej / Na zdjęciu: Leszek Naziemiec podczas Odysei Wiślanej, w tle Stadion Narodowy w Warszawie

Polacy toną, trzeba to zmienić! "Pływacki Patrol" podpowie, jak bezpiecznie korzystać z wody

Michał Fabian

Pół tysiąca naszych rodaków tonie każdego roku w Polsce. To nie alkohol i brawura są głównymi przyczynami. - I dlatego trzeba działać, bo można to zmienić - mówi pływak Leszek Naziemiec, który z grupą zapaleńców przygotowuje specjalną akcję.

- Nie umiemy korzystać z mórz, jezior czy rzek. W Polsce nie ma kultury pływackiej, mamy słabe umiejętności w wodzie - przekonuje Leszek Naziemiec, pomysłodawca akcji "Pływacki Patrol", która rozpocznie się latem 2021 r.

Pół tysiąca osób tonących co roku w Polsce to fatalna statystyka. A w porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej - wręcz dramatyczna. W 2015 r. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego przeprowadził analizę, z której wynika, że ryzyko utonięcia w Polsce jest dwukrotnie wyższe niż wynosi średnia unijna.

Najgłośniej robi się o tym problemie podczas wakacji, gdy praktycznie codziennie słyszymy o kolejnych utonięciach. Funkcjonuje pewien stereotyp: życie tracą głównie ludzie młodzi, będący pod wpływem alkoholu, którzy przesadzili z brawurą.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sprinterzy w szoku! Tego na mecie nie spodziewali się
 

- To mit. Ze statystyk wynika, że na 4-5 utonięć tylko jedna osoba jest pod wpływem alkoholu - dementuje Leszek Naziemiec, pływak z Siemianowic Śląskich, który ostatnio wspólnie z Łukaszem Tkaczem przepłynął (etapami) ponad 1000 km Wisłą.

Było płytko, robi się głęboko. I jest problem

- Toną głównie ludzie w średnim wieku. Mężczyźni pomiędzy 40. a 50. rokiem życia. To nie alkohol jest przyczyną całego zła, lecz brak umiejętności pływackich - podkreśla Naziemiec i na dowód opowiada historię, która wydarzyła się niedawno.

- Mamy taką grupę osób, w której zbieramy wszystkie akcje, dokumentujemy historię utonięć. Niedawno ludzie uratowali człowieka i nagrali film. Zobaczyli z brzegu pustą łódkę, zorientowali się, że coś jest nie tak. Gdy podpłynęli do łódki, okazało się, że trzyma się jej mężczyzna. Nie był w stanie dopłynąć 100 metrów do brzegu. I to latem. To jest typowe: wypadają z łodzi wędkarze albo ludzie, którzy rekreacyjnie korzystają ze sprzętu pływającego. Bez kamizelki i bez podstawowych umiejętności pływackich. Druga grupa to ludzie, którzy wchodzą do wody i nie umieją się na niej utrzymać. Było płytko, nagle robi się głęboko i jest problem - opisuje.

Leszek Naziemiec to postać doskonale znana w środowisku pływackim. Podejmował wiele wyzwań na otwartych wodach - m.in. jako pierwszy człowiek przepłynął jedną milę w Arktyce, brał udział w historycznych zawodach na jeden kilometr na Antarktydzie.

Leszek Naziemiec płynie w wodach Arktyki. Fot. Michał Marzec
Na początku stycznia 2020 r. siemianowiczanin pokonał 10,5 km w warunkach hipoksji w Ameryce Południowej (więcej TUTAJ>>). A w sierpniu br. zakończył wspomnianą "Odyseję Wiślaną". Podróż trwała 2,5 roku - Naziemiec i Tkacz płynęli wpław Wisłą, od Jeziora Goczałkowickiego aż do Bałtyku.

Rekordzista rusza z akcją

Jego kolejny projekt skierowany jest do rodaków. Leszek Naziemiec chce sprawić, by Polacy nauczyli się korzystać z mórz, jezior i rzek w sposób odpowiedzialny i bezpieczny. Latem 2021 r. ruszy w Polsce akcja "Pływacki Patrol", której głównym celem jest przeciwdziałanie utonięciom poprzez budowanie kultury pływackiej.

- W Polsce tej kultury nie ma. Nie umiemy korzystać z wody, nie umiemy też oceniać swoich umiejętności pływackich. Wystarczy to porównać z Czechami, którzy masowo korzystają z wody, głównie z rzek, co u nas jest niewyobrażalne. Widzimy u nich ludzi w wieku 60-70 lat, którzy pływają w rzekach, jeziorach zaporowych czy stawach. Wchodzą do wody, by po prostu płynąć, a nie schłodzić się czy pograć w piłkę. Podobnie wygląda to w Wielkiej Brytanii czy Irlandii, gdzie istnieje kultura korzystania ze zbiorników wodnych. U nas nie - dodaje Naziemiec.

Pływak ze Śląska używa także innego pojęcia - tożsamość morska. O jej budowanie apelował nieżyjący już prof. Krzysztof Skóra, twórca fokarium na Helu.

- To jest coś związanego z kulturą pływacką. Nie mamy tej tożsamości morskiej. Nie wiemy, co mamy robić nad tym morzem. Rybę znamy tylko na talerzu. Nie umiemy zostawić kawałka plaży - powiedzmy 200 metrów - dla zwierząt, żeby zobaczyć, jak tam będzie się rozwijać dzikie życie. Myśląc szeroko, jesteśmy przesunięci ze wschodu na zachód i mamy w głowie: stepy, jazdę na koniu, zdobywanie przestrzeni na nogach, chodzenie po wysokich górach. A ta woda jakoś nam po prostu uciekła - uśmiecha się Leszek Naziemiec.

Instruktorzy na plażach

I właśnie dlatego pojawił się pomysł zorganizowania "Pływackiego Patrolu". Od czerwca 2021 r. na plażach nad morzem, jeziorem czy rzeką w całej Polsce pojawią się trenerzy, instruktorzy, sportowcy, a także każdy, kto czuje, że jego doświadczenie i technika pływacka wystarczy, by nauczyć czegoś innych. Ochotnicy deklarują, że wybiorą się nad wodę przynajmniej trzykrotnie.

Nie będą to klasyczne lekcje pływania, bo nie o to w tej akcji chodzi. - Jeżeli chce się pływać naprawdę dobrze technicznie, to nauka zabiera nawet i trzy lata. Dlatego nie możemy liczyć na to, że po trzech spotkaniach uczestnicy przeskoczą od razu "w kosmos". Chodzi nam o zmianę ich świadomości. O to, żeby mogli ocenić swoje umiejętności, zobaczyć, jaki mają obszar niewiedzy, dopytać instruktora o pewne kwestie, a przede wszystkim myśleć o wodzie nieco inaczej. To nie jest coś zerojedynkowego - umiem pływać albo nie. Pływanie to jest coś, co się ciągle doskonali - tłumaczy Leszek Naziemiec.

"Slow Swimming", czyli "Powolne pływanie" to inna akcja Leszka Naziemca. Grupa pływaków pokonuje wspólnie określony dystans, bez ścigania się. Jedno z takich wydarzeń odbyło się na Słowacji (Jezioro Orawskie). Fot. Tomasz Madej
Pomysłodawca "Pływackiego Patrolu" nie spodziewał się takiego odzewu. Kilkanaście dni po ogłoszeniu zamieszczonym w mediach społecznościowych zgłosiło się do niego ok. 50 osób, które chcą podzielić się z innymi swoimi umiejętnościami i wiedzą. Wśród wolontariuszy, którzy dołączyli do akcji, jest m.in. rekordzistka świata we freedivingu - Julia Kozerska.

- Mamy zgłoszenia z Gdyni, Sopotu, okolic Koszalina, Szczecina - praktycznie z całego wybrzeża, ale nie tylko. Jest także Konin, Dolny Śląsk, Zgorzelec. Jestem zaskoczony, że tak dobrze to idzie - podkreśla Leszek Naziemiec, któremu zależy na tym, by akcja miała charakter zdecentralizowany. Koordynatorzy "Pływackiego Patrolu" z poszczególnych miejscowości będą nagłaśniać ją w lokalnych mediach i starać się dotrzeć do jak największej liczby odbiorców.

Osoby, które chcą dołączyć do akcji i zasilić ekipę "Pływackiego Patrolu", proszone są o kontakt z Leszkiem Naziemcem drogą mailową (leszeknaziemiec@gmail.com) lub poprzez profil "Leszek Naziemiec Dzikie Pływanie" na Facebooku.

Czytaj także: Pływał w Arktyce, popłynie na Antarktydzie. Zimna się nie boi. Co najwyżej lampartów morskich

< Przejdź na wp.pl