PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: siatkarze Asseco Resovii Rzeszów

PGE Skra zdeklasowana. Plusligowy klasyk przy pełnych trybunach hali Podpromie

Monika Skrzyniarz-Gwizdała

Choć trzy wcześniejsze rzeszowsko-bełchatowskie mecze miały swój finał w tie-breaku, tym razem było inaczej. W niedzielę w hali Podpromie tylko jedna drużyna dyktowała warunki i była to Asseco Resovia. Zdeklasowała PGE Skrę 3:0.

Niezależnie od miejsc w ligowej tabeli, rzeszowsko-bełchatowskie starcia zawsze elektryzowały i tak też było w tym meczu, co potwierdzili kibice zapełniając halę Podpromie do ostatniego miejsca. Niestety dla widowiska, przepaść jaka dzieliła oba zespoły w tabeli (Asseco Resovia 1. miejsce; PGE Skra 11.) miała swoje odzwierciedlenie w starciu. Liderujący rzeszowianie byli stroną atakującą i od razu wyciągnęli swoją największą broń jaką była zagrywka.

Na pięć pierwszych punktów Resovii w spotkaniu, dwa przypadły bezpośrednio po asie serwisowym (5:4). Odrzucająca zagrywka sprawiła, że bardzo łatwo przychodziło jej zdobywanie punktów i w efekcie budowanie przewagi (11:5). Z dobre strony pokazywali się wtedy Maciej Muzaj i Klemen Cebulj.

Dopiero Filippo Lanza zdołał wyhamować rozpędzającą się Resovię w premierowej odsłonie, a gdy Mateusz Bieniek zameldował się na linii 9. metra bełchatowianie zdołali zniwelować przewagę do dwóch "oczek" (14:16). Na więcej rzeszowianie im nie pozwolili. Mimo słabego przyjęcia, byli konsekwentni w kontrze i wykorzystywali bełchatowskie błędy. Kropkę nad "i" Resovia postawiła piątym asem serwisowym, a jego autorem był Muzaj (25:20).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: treningi z nią dałyby popalić! Polska dziennikarka w formie 

Drugi set przebiegał w podobny sposób, znów to Resovia dominowała. Od pierwszych piłek narzucała presję zagrywką, a ciasne ataki Muzaja sprawiały, że bełchatowianie z bezradnością rozkładali ręce (5:2, 12:8). Ani razu PGE Skra nie złapała kontaktu w wyniku, a dopiero w decydującej fazie seta Dick Kooy swoimi dobrymi interwencjami dał nadzieję, na pozytywne zakończenie seta (20:22). Jednak nie wprowadziło to nerwowej atmosfery w szeregi ekipy znad Wisłoka, co więcej chwilę później Jakub Kochanowski w pojedynkę powstrzymując Karola Kłosa przypieczętował wygraną Resovii. 

Trzeci set to już nokaut w wykonaniu gospodarzy. Dwie popisowe akcje bez bloku, Kooy efektywnie zastopowany na lewym skrzydle i szybkie prowadzenie 5:1, które Resovia regularnie zwiększała. Grała szybko, dobrze w obronie i bloku, a Fabian Drzyzga miał okazję pokazać swój kunszt. Ani na chwilę PGE Skra nie postawiła się gospodarzom, grała fatalnie w obronie, przyjęciu i nie potrafiła wyprowadzić kończącego ataku. Końcówka meczu należała do Torey Defalco (25:13), lecz to wspomniany wcześniej Drzyzga zgarnął statuetkę MVP spotkania.

Kolejny ligowy mecz Asseco Resovia ponownie zagra u siebie. W piątek 20 stycznia zmierzy się z Cerrad Enea Czarniymi Radom. Z kolei PGE Skra następne spotkanie rozegra w stolicy z tamtejszym Projektem Warszawa dwa dni później, w niedzielę.

20. kolejka PlusLigi:

Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:20, 25:21, 25:13)

Asseco Resovia: Cebulj, Kochanowski, Muzaj, Kozamernik, Drzyzga, Defalco, Zatorski (libero) oraz Bucki, Kędzierski.

PGE Skra: Kłos, Bieniek, Kooy, Atanasijević, Łomacz, Lanza, Gruszczyński (libero) oraz Musiał, Vasina, Rybicki, Mitić.

MVP: Fabian Drzyzga (Asseco Resovia Rzeszów)

Czytaj takżeBezradność mistrza. Developres zdominował hit Tauron Ligi
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl