Na mecz z B.Sehir Belediyesi siatkarze Resovii jechali z bojowym nastawieniem, ale również pełni obaw. - To najcięższy rywal w naszej grupie, a przed własną publicznością będzie szczególnie groźny - powtarzali zarówno Lubo Travica jak i Krzysztof Gierczyński. Na szczęście obawy okazały się bezpodstawne, bo rzeszowski zespół w środowym pojedynku wytrącił rywalowi wszystkie atuty z ręki i wygrał pewnie 3:1.
Resovia już od początku narzuciła rywalowi swój styl gry i na pierwszej przerwie technicznej inauguracyjnego set prowadziła 8:6. Do tego momentu drużyna ze Stambułu zdobyła co prawda już dwa punkty blokiem, ale Resovia dobrą zagrywką skutecznie uprzykrzała życie rywalowi. Po ataku z kontry Ardo Kreeka przewaga polskiego zespołu wzrosła nawet do trzech oczek (6:9), ale po dwóch udanych atakach i asie Jeroena Trommela był już remis.
Przez dłuższą chwilę gra toczyła się punkt za punkt, ale kiedy na zagrywce stanął Mikko Oivanen Resovia zdobyła aż 12 punktów w jednym ustawieniu! Rywale mieli ogromne problemy z przyjęciem serwisu fińskiego atakującego, a jeśli już siatkarzom Belediyesi udało się skonstruować akcję w miarę poprawną akcję w ofensywie, napotykali oni na rzeszowski blok. W efekcie, z remisu 11:11 szybko zrobiło się 11:23, bo dopiero wtedy turecka drużyna udanym atakiem zakończyła wspaniałą serię Oivanena, który w polu zagrywki spędził chyba z 10 minut. Losy tego seta były już jednak przesądzone, a nieco zszokowani siatkarze tureckiego zespołu od tego momentu w tej partii zdobyli już tylko dwa oczka.
Na początku drugiej partii siatkarze ze Stambułu chyba wciąż analizowali jeszcze to, co się stało w pierwszej partii, bo pierwszy punkt zdobyli dopiero kiedy Resovia miała na swoim koncie już cztery oczka. Później w polu zagrywki stanął Oivanen i dla tureckiej drużyny zaczęły się jeszcze większe problemy, bo na pierwszej przerwie technicznej gospodarze przegrywali już 1:8.
Belediyesi odrobiło co prawda kilka punktów po złym przyjęciu Resovii przy zagrywce Ryana Millera, który chciał wziąć przykład z Oivanena, ale turecki klub w tym secie nie było stać na zbliżenie się do Resovii na mniej niż na pięć punktów.
Na trzecią partię gospodarze wyszli w bojowych nastawieniach, pokazali się z dobrej strony w kilku pierwszych akcjach i na pierwszej przerwie technicznej to oni prowadzili 8:6. Siatkarze tureckiej drużyny znacznie, w porównaniu do poprzednich setów poprawili przyjęcie, a także wzmocnili własną zagrywkę. Rzeszowianie szybko co prawda wyrównali na 8:8, ale zdobywanie punktów w tej odsłonie spotkania szło im znacznie ciężej niż jeszcze kilkanaście minut temu i gra cały czas toczyła się przy nieznacznej punktowej przewadze miejscowych.
Resovia przetrzymała turecką ofensywę i na drugiej przerwie technicznej to polski zespół prowadził 16:15, ale gospodarze złapali drugi oddech i w końcówce odskoczyli rzeszowianom. Trzy błędy w ataku popełnili jeszcze siatkarze Resovii i zwycięstwo w tym secie wymknęło się im z rąk.
Czwarta partia przypominała set trzeci, bo gospodarze podobnie jak w poprzedniej odsłonie spotkania postawili Resovii ciężkie warunki. Wzmocnili przyjęcie i zagrywkę, dobrze bronili i byli skuteczni na ataku. Na szczęście rzeszowski zespół nie odpuszczał rywalowi i cały czas utrzymywał minimalną przewagę nad tureckim rywalem. Przed drugą przerwą techniczną Resovia odskoczyła nawet gospodarzom na 15:12, ale po drugim już w tej partii udanym bloku na Oivanenie Belediyesi doprowadziło do remisu.
Gra długo toczyła się punkt za punkt i zanosiło się na zaciętą końcówkę, ale na szczęście gospodarze stracili nieco rezon, a Resovia złapała wiatr w żagle. Wicemistrzowie Polski od stanu 20:20 oddali rywalowi tylko jedno oczko, zdobywając pięć punktów z rzędu i wygrywając cały mecz 3:1.
Buyuk Sehir Belediyesi Stambuł - Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (13:25, 16:25, 25:21, 21:25)
Sehir Belediyesi: Kiyak, Stojkow, Touzinsky, Trommel, Millar, Dunge, Ozdemir (libero)oraz Guc, Fertelli, Ertuglu, Akisik, Cakir
Asseco Resovia: Redwitz, Oivanen, Akhrem, Wika, Kreek, Grzyb, Ignaczak (libero) oraz Perłowski, Gierczyński, Papke, Ilić