Wygrali, utrzymali się w PlusLidze i mają wakacje - relacja ze spotkania Jastrzębski Węgiel - Pamapol Wielton Wieluń

Marek Knopik

Jastrzębski Węgiel pokonał na własnym parkiecie ekipę Pamapolu Wielton Wieluń 3:1, zapewniając sobie plusligowy byt. Pierwsze dwie partie przebiegały pod wyraźne dyktando gospodarzy, zaś dwie kolejne dostarczyły kibicom sporej dawki emocji.

Premierowa odsłona do pierwszej przerwy technicznej była bardzo wyrównana i był to okres najlepszej gry wielunian w tym secie. Po wznowieniu gry, Lukas Divis zaserwował asa, co dało gospodarzom trzypunktowe prowadzenie (9:6). Kolejne akcje to spore kłopoty podopiecznych Shuichi’ego Mizuno w przyjęciu zagrywki, co wymuszało ich sposób ataku. Efektem tego była słaba skuteczność atakujących Pamapolu. Na drugiej przerwie technicznej siatkarze Jastrzębskiego Węgla prowadzili już 16:9 i szkoleniowiec gości dokonał zmiany na pozycji rozgrywającego. Bartłomieja Matejczyka zastąpił bardziej doświadczony Andrzej Stelmach. Obraz gry nie uległ jednak zmianie. Na parkiecie dominowali jastrzębianie, a ich rozgrywający Grzegorz Łomacz, mądrze i w bardzo urozmaicony sposób prowadził grę, co doprowadziło do pewnej wygranej drużyny z Jastrzębia.

Kolejną partię podopieczni Lorenzo Bernardiego rozpoczęli z jeszcze większym animuszem, zmuszając trenera przyjezdnych do wzięcia czasu już przy stanie 3:0 dla jastrzębian. Gospodarze jednak nie zwalniali tempa, popisując się licznymi asami, notując ich w tym secie aż 6. Wielunianie byli momentami bezradni i obserwowali tylko piłkę zmierzającą w ich pole gry. W końcówce tej partii na boisko wkradł się chaos, co pozwoliło siatkarzom Pamapolu zmniejszyć nieco rozmiary porażki. Nie ulega jednak wątpliwości, że to uczestnicy Final Four Ligi Mistrzów byli w tej odsłonie zdecydowanie lepsi, wygrywając ostatecznie 25:21. - Zespół Jastrzębskiego Węgla znakomicie zagrywał - mówił po spotkaniu kapitan wielunian, Andrzej Stelmach i niech te słowa posłużą za komentarz.

Początek trzeciego seta nie zapowiadał późniejszych emocji. Jastrzębianie objęli prowadzenie 4:2, ale szybko go stracili. Mitja Gasparini zaczął popełniać błędy w ataku, "dopomógł" mu w tym Benjamin Hardy i goście objęli prowadzenie 15:10. Jednak przy zagrywce Łomacza cała strata została przez siatkarzy Jastrzębskiego Węgla odrobiona. Obie ekipy równo zdobywały punkty, aż do samej końcówki partii. W tej skuteczniejsi okazali się wielunianie z dużą pomocą środkowych miejscowej drużyny, ponieważ najpierw Bartosz Gawryszewski nie wykorzystał dwóch piłek setowych, a chwilę później zablokowany został Łukasz Polański. - Popełniliśmy przy stanie 24:22 jeden głupi błąd, który odmienił losy seta - komentował po meczu Lorenzo Bernardi, szkoleniowiec jastrzębian.

Czwarty set tego meczu i ostatni Jastrzębskiego Węgla w tym sezonie przebiegał pod dyktando siatkarzy z Wielunia, ale tylko do pierwszej przerwy technicznej. Wraz z upływem czasu, jastrzębianie przejęli inicjatywę i powiększali przewagę. Zawodnicy Pamapolu sporo ryzykowali w polu zagrywki, niestety dla nich, bardzo często pudłowali. Z kolei kapitan i rozgrywający Jastrzębskiego Węgla, jeśli tylko miał dobre przyjęcie, znakomicie kierował grą i jego partnerzy nie mieli problemów z kończeniem ataków. Ostatni punkt tego meczu zdobył Mitja Gasparini, który obok wybranego MVP spotkania, Lukasa Divisa, należał do najlepszych na parkiecie.

Jastrzębski Węgiel - Pamapol Wielton Wieluń 3:1 (25:15, 25:21, 26:28, 25:19)

Jastrzębski Węgiel: Divis, Łomacz, Polański, Gawryszewski, Hardy, Gasparini, Rusek (libero) oraz Pająk, Yudin, Pawliński i Przybyła.

Pamapol Wielton Wieluń: Matejczyk, Antanovich, Buniak, Kapelus, Zajder, Rybak, Milczarek (libero) oraz Stelmach, Babkov, Sarnecki i Błoński.

MVP: Lukas Divis.

< Przejdź na wp.pl