Yosleyder Cala walczy o swoją szansę

Michał Biegun

Kubańczyk w tym sezonie padł ofiarą manewrów taktycznych trenera Jacka Nawrockiego. Na jego pozycję po odejściu Bartosza Kurka został przesunięty nominalny atakujący, Mariusz Wlazły.

W ubiegłotygodniowym spotkaniu w Lidze Mistrzów, kubański przyjmujący po raz pierwszy pojawił się w tym sezonie w pierwszej szóstce. Pomimo udanego występu przeciwko rumuńskiemu zespołowi, wciąż pozostaje rezerwowym w zespole Jacka Nawrockiego.

Nawet pomimo urazu Mariusza Wlazłego, spotkanie przeciwko Jastrzębskiemu Węglowi rozpoczął z ławki rezerwowych. - Nasi rywale zagrali bardzo dobrze, na pewno byli w dobrej dyspozycji. Wydaje mi się, że jeżeli chcemy zostać w czołówce ligi, to powinniśmy grać o wiele lepiej niż w niedzielę. Na szczęście liczę, że się odbudujemy i wygramy najbliższe spotkanie w lidze. Wydaje mi się, że nasza przewaga w drugim secie w cale o niczym nie przesądzała. Przeciwnicy mieli świetne dwie kolejne partie i dlatego zakończyliśmy mecz porażką. Takie rzeczy się zdarzają, w ostatecznym rozrachunku nie liczy się, jak dużą przewagę miałeś w poszczególnych momentach spotkania - ocenia Kubańczyk z amerykańskim paszportem.


W poprzednim sezonie Yosleyder Cala został mistrzem Francji w barwach zespołu Tours VB. Został zakontraktowany, aby uzupełnić lukę po Bartoszu Kurku. Niestety dla kubańskiego zawodnika, trener PGE Skry Bełchatów preferuje na pozycji przyjmującego Mariusza Wlazłego. - W Skrze czuję się bardzo dobrze. Muszę być cierpliwy. Jestem nowym zawodnikiem, a na moją pozycję został przesunięty jeden z najlepszych atakujących w Europie. Nie mam wyboru jak być bardzo skupionym i spróbować wykorzystać nadarzające się okazje do gry - zapowiada nowy nabytek wicemistrzów Polski. 

< Przejdź na wp.pl