Siedzący protest Francesci Piccinini

Michał Kaczmarczyk

Ikona włoskiej siatkówki na własne życzenie nie zagrała przeciwko swojej byłej drużynie Zawodniczka zaprotestowała w ten sposób przeciw nierzetelnemu sponsorowi klubu.

Sytuacja klubów we włoskiej Serie A co prawda nie poprawia się, ale od pewnego czasu zawodniczki włoskiej ekstraklasy walczą o swoje prawa. Portal volleyball.it ujawnia kolejne, niekiedy przerażające informacje na temat wypłacalności żeńskich klubów: klub z Giaveno, według doniesień portalu, do tej pory spłacił jedynie 30 procent pensji należnym zawodniczkom, a w pozostałych klubach sytuacja nie wygląda lepiej. Bankructwo Icos Cremy i Liu Jo Modeny było kroplą, która przechyliła czarę goryczy u wielu zawodniczek. Libero Paula Croce, która opuściła niedawno drużynę Robur Tiboni Urbino, napisała list otwarty do kibiców włoskiej siatkówki; opisywała finansowy dramat włoskich klubów, którego była zarówno świadkiem, jak i ofiarą.

Dłużej milczeć nie zamierza także Francesca Piccinini, gwiazda Duck Farm Chieri Torino. Włoskie media donosiły tuż przed pierwszym ćwierćfinałowym starciem drużyny z Turynu z byłym klubem "Picci" Foppapedretti Bergamo, że włoska przyjmująca odmówiła gry w tym spotkaniu. Decyzja uznanej zawodniczki miała być formą protestu wobec firmy Duck Farm, która od początku sezonu 2012/13 nie wywiązuje się z zobowiązań finansowych wobec zawodniczek Chieri. To nie pierwszy tego typu protest zawodniczki: Piccinini z własnej woli nie wystąpiła w meczu rundy zasadniczej z Banca Reale Yoyogurt Giaveno.

Drużyna Chieri przegrała mecz z Bergamo 1:3 i jej awans do półfinału wydaje się być mało prawdopodobny. Sama Piccinini dopingowała swoje koleżanki z trybun. Nie wiadomo, czy była gwiazda rossoblu wystąpi w kolejnym spotkaniu ćwierćfinału, zaplanowanym na 20 kwietnia. 

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

< Przejdź na wp.pl