ZAKSA "odpokutowała" w Bełchatowie sprawę Boćka?
Zamieszanie z atakującym wicemistrza Polski nie pozostało bez wpływu na postawę zespołu Sebastiana Świderskiego w poprzedniej kolejce ligowej.
Zawierucha dotycząca klubowej przynależności Grzegorza Boćka na nowo rozgorzała w poniedziałek 20 stycznia. Wtedy to Sąd Odwoławczy przy PZPS wydał decyzję w sprawie konfliktu o utalentowanego atakującego pomiędzy AZS-em Częstochowa i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Na mocy wyroku reprezentant Polski został ukarany finansowo i zawieszony na cztery kolejne spotkania. Wicemistrzom Polski trudno było się z takim werdyktem pogodzić, dlatego dzień później prezes Sabina Nowosielska w imieniu klubu, a także sam zawodnik, postanowili od wyroku się odwołać. Szkoleniowiec drużyny z Kędzierzyna-Koźla Sebastian Świderski musiał jednak liczyć się z tym, że ofensywnego lidera zespołu w najbliższych spotkaniach może zabraknąć.
W środę 22 stycznia Sąd Odwoławczy po zapoznaniu się z wnioskami klubu i zawodnika postanowił wstrzymać wykonanie decyzji. Dzień później Przewodniczący Sądu Odwoławczego wydał dodatkowe oświadczenie, w którym zaznaczył, że z punktu widzenia instytucji, którą reprezentuje, Grzegorz Bociek jest zawodnikiem ZAKSY, a "przedmiotem postępowania Sądu było wykroczenie dyscyplinarne Zawodnika i Klubu". Bociek mógł więc wrócić do gry. Nie pozostało to jednak bez znaczenia dla rozpoczętych już wcześniej w atmosferze zamieszania przygotowań do arcyważnego meczu z PGE Skrą.
Na temat wyroku Sądu Odwoławczego i trwającego w związku z nim kilka dni zamieszania wypowiadać Bociek się jednak nie chciał. - Nie komentuję tego - stwierdził krótko, dając do zrozumienia, że sprawa ta stanowi jednak dla niego problem. W sytuacji, gdy z dnia na dzień ktoś oznajmia reprezentantowi Polski i zawodnikowi czołowej drużyny w kraju, że musi pauzować cztery spotkania, a 48 godzin później zmienia zdanie trudno zapewne zachować wewnętrzny spokój i, jakby nigdy nic, kontynuować swoją pracę. Nie powinno więc dziwić, że 23-letni zawodnik w niedzielę zanotował słabszy mecz.
Czy kilka kolejnych dni wystarczyło, by Bociek doszedł do siebie i już w środowym starciu z AZS Politechniką Warszawską ponownie "latał" wysoko?
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!