Stagnacja w Mieście Włókniarzy - sezon 2013/2014 w wykonaniu Beef Master Budowlanych Łódź

Dominika Pawlik

Siatkarki Beef Master Budowlanych Łódź wcześniejszy sezon zakończyły na siódmym miejscu, pod wodzą Adama Grabowskiego powtórzyły ten wyczyn. Sukces czy niedosyt?

Beef Master Budowlani Łódź mają stosunkowo krótką historię występów w Orlen Lidze. W debiutanckim sezonie 2009/2010 zajęły 4. miejsce i wywalczyły Puchar Polski, nic więc dziwnego, że w kolejnych latach apetyty były spore. W następnych sezonach łodzianki plasowały się kolejno na: szóstym, ósmym i siódmym miejscu. Tendencja została utrzymana: Budowlane bez większych problemów zakwalifikowały się do play-offów, by ostatecznie i tak zająć miejsce w drugiej części tabeli. Tym razem drużyna została sklasyfikowana na siódmej pozycji. 

Przed sezonem

Po bardzo słabym sezonie 2012/2013 łódzki zespół do kolejnych rozgrywek podchodził bardzo ostrożnie. W składzie miała miejsce kolejna rewolucja kadrowa. Niektórym zawodniczkom podziękowano bez żalu (m.in. Martcie Wójcik czy Paoli Andrei Ampudii), inne ani myślały kontynuować kariery w Łodzi (m.in. Courtney Thompson czy Aleksandra Kruk). Z zespołem rozstał się również Maciej Kosmol, który najpierw objął stanowisko asystenta, żeńskiej kadry narodowej, by niewiele później zostać pierwszym szkoleniowcem Siódemki SK bank Legionovia. Pomoc nadeszła jednak z Sopotu, gdzie działacze Atomu Trefla "uwolnili" opiekuna mistrzowskiej drużyny Adama Grabowskiego i dwie zawodniczki: Anitę Kwiatkowską i Noris Cabrerę, które okazały się znajdować z zasięgu finansowych możliwości Beef Master Budowlani.

W przeciwieństwie do poprzednich lat, kiedy to działacze zespołu z Łodzi budowanie składu zaczynali od zagranicy (niemal co roku do klubu przychodziła minimum jedna rozgrywająca spoza Polski) tym razem postawiono na krajowy kręgosłup. Zakontraktowano dwie doświadczone rozgrywające: Magdalenę Śliwę i Ewę Cabajewską, a także niedocenianą Natalię Nuszel i utalentowaną Martynę Grajber na przyjęcie. Stranieri, czyli wspomniana już Cabrera, środkowa Olga Tracz oraz młodziutka atakująca Tabi Love miały stanowić uzupełnienie zespołu, choć z warunkami fizycznymi i prezentowanymi na treningach umiejętnościami tej ostatniej szkoleniowiec zespołu szybko zaczął wiązać spore nadzieje.

Pomni bolesnych niepowodzeń zwłaszcza z sezonu 2011/2012 przedstawiciele klubu unikali jednoznacznych deklaracji, co do nadchodzących rozgrywek. - Chciałabym, żebyśmy fajnie grały i pokazały co potrafimy, bo kilka zawodniczek z naszej drużyny w poprzednim sezonie nie grało. Mówię tu oczywiście również o sobie. Chcemy pokazać samym sobie i wszystkim wokół, że umiemy grać i potrafimy stworzyć dobry zespół. I to właśnie zespołowość może być naszym największym atutem - zapowiadała na początku rozgrywek Natalia Nuszel.

W grze łodzianek było widać świeżość i energię, ale ostatecznie czegoś zabrakło
Wzloty i upadki

Ekipę z Łodzi pochwalić można za to, że w fazie zasadniczej ani razu nie przegrała z zespołem, który ostatecznie został sklasyfikowany niżej. Podopieczne Adama Grabowskiego nie rozdawały punktów, raczej starały się zabierać je ekipom wyżej notowanym. Szczególnie dobry dla łodzianek był listopad, który przyniósł trzy zwycięstwa, z czego dwa szczególnie cenne: z Tauronem Banimex MKS Dąbrowa Górnicza oraz Polskim Cukrem Muszynianka Fakro Bank BPS. Historyczna wygrana nad Mineralnymi mogła mieć drugi pozytywny akcent - zakończenie I rundy w Top 4, zabrakło niewiele, ale ostatecznie BKS Aluprof Bielsko-Biała uplasował się wyżej.

W rundzie rewanżowej Budowlane urwały sety Chemikowi Police, Impelowi Wrocław oraz ugrały punkt z rozpędzoną wówczas Muszynianką.

Upadkami można nazwać kilka spotkań przegranych dotkliwie, m.in. inauguracyjny mecz w Atlas Arenie z Impelem Wrocław, rewanż z dąbrowiankami czy przegrany do dziesięciu set z Atomówkami. Częściowym wytłumaczeniem mogą być kontuzje, ale przecież one nie dopadały tylko łodzianek! Faza play-off w wykonaniu Budowlanych była zdecydowanie najsłabszym okresem sezonu.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

[nextpage]


Analiza

W kilku meczach łodzianki pokazały, że drzemie w nich spory potencjał. Zespół niewątpliwie wykonał plan minimum, notując komplet zwycięstw z niżej notowanymi rywalami. Zbyt często rywalizację z nimi rozstrzygał jednak dopiero po tie-breakach. Piąte partie były zresztą największą (obok plagi kontuzji) zmorą ekipy Adama Grabowskiego. Gdyby nie trzy porażki 2:3 z BKS-em Aluprof Bielsko-Biała (x2) i Polskim Cukrem Muszynianka Fakro Bank BPS, to do play-off Budowlani przystępować mogliby w dużo lepszych nastrojach. Stało się jednak inaczej i na całą fazę pucharową w wykonaniu łodzianek spuścić należy zasłonę milczenia. Komplet porażek zaowocował smutnym końcem nieźle zapowiadającego się sezonu.

W to, że może być lepiej wierzy jednak trener. O tym, że sytuacja sportowa i organizacyjna klubu nie jest zła, świadczyć może właśnie fakt, że Grabowski zdecydował się pozostać z zespołem na kolejny sezon. Może tym razem łodziankom, które nie raz w potrafiły pokazać kawał dobrej siatkówki dopisze więcej szczęścia?

Los najpierw musi się jednak uśmiechnąć do klubu z Łodzi już w trakcie budowania kadry na kolejny sezon. Budowlani, odkąd w 2011 roku odeszła Katarzyna Zaroślińska, nie mogą znaleźć wartościowej atakującej, co przekłada się na brak siły rażenia drużyny. W tym sezonie skuteczność łodzianek w przekroju całych rozgrywek wyniosła średnio na zespół zaledwie 26 proc. (wystawiane na pozycji atakującej: Love 24 proc., Kwiatkowska - 26 proc., Cabrera - 17 proc.), co znaczy, że podopieczne Grabowskiego średnio kończyły co czwartą piłkę. Przy takiej dyspozycji, mając w defensywie nawet świetną Agata Durajczyk, nie mogły osiągnąć więcej.

Ważne słowa

Adam Grabowski nie szczędził swoim zawodniczkom krytyki, dzięki czemu można było obserwować progres w ich grze w kolejnych meczach. Wtedy nie brakowało również pochwał z ust szkoleniowca. Po zwycięstwie w Dąbrowie Górniczej (pod koniec listopada), trener łodzianek przedstawił ciekawą statystyką i... pewien pomysł. - W tym sezonie na osiem meczów tylko w dwóch udało nam się wygrać pierwszego seta. Tak generalnie dostajemy w nim tęgie lanie i to chyba znak rozpoznawczy naszego zespołu... Chyba musimy zacząć grać od drugiego seta - stwierdził Grabowski. 

Przed sezonem próbowano ustalić, kto może być liderem zespołu. - Ja do szatni nie wchodzę - zażartował Grabowski. - W grupach są liderzy nieformalni, szatnia ma swoją specyfikę, a ja sobie zdaję z tego sprawę. W zeszłym roku nieformalnym liderem w Atomie była Mariola Zenik, choć na zewnątrz tego nie było widać - dodał. Ostatecznie dało się zauważyć, że zespół szczególnie mobilizowała Magdalena Śliwa, nawet wtedy, kiedy nie było jej na boisku.

Natalia Nuszel była jednym z najjaśniejszych punktów drużyny
Trochę liczb

Najstarsza i najmłodsza zawodniczka: Magdalena Śliwa (45 lat) i Martyna Grajber (19 lat)
Najwięcej rozegranych setów: Agata Durajczyk i Natalia Nuszel (po 89)
Najwięcej zdobytych punktów: Natalia Nuszel (228)
Najwięcej asów serwisowych: Natalia Nuszel (21)
Najwięcej punktów zdobytych blokiem: Sylwia Pycia (63)
Najlepsze przyjęcie: Agata Durajczyk i Dorota Ściurka (po 35 proc. przyjęcia perfekcyjnego)
Średnia frekwencja na trybunach: 2391 widzów

Co dalej?

Prezes Marcin Chudzik obdarzył zaufaniem Adama Grabowskiego, z tego względu pozostanie on szkoleniowcem łódzkiej drużyny. Na pewno w ekipie pozostanie Natalia Nuszel, co jest bardzo dobrą wiadomością dla sympatyków Budowlanych. Pożegnano się z zawodniczkami zagranicznymi, które z pewnością nie spełniły pokładanych oczekiwań. Do kadry Piotra Makowskiego powołanie dostała Agata Durajczyk i zatrzymanie tej siatkarki może być jednym z priorytetów włodarzy. Jeżeli w zespole pozostanie Sylwia Pycia, która od dwóch lat jest jedną z najlepszych środkowych, to zdecydowanie łatwiej będzie zbudować nowy zespół.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

< Przejdź na wp.pl