Nikola Grbić zadowolony z sezonu w Rosji

Anna Więcek

Dołączył do ekipy z Kazania już w trakcie sezonu, gdy kontuzji doznał Łukasz Żygadło. Po dwudziestu latach spędzonych we Włoszech, serbski rozgrywający odnalazł się w Rosji bez większych problemów.

Aż trudno uwierzyć, że Nikola Grbić nie grał, jeśli nie licząc początków w rodzimej Serbii, w żadnej innej lidze niż włoska Serie A. Po dziewiętnastu sezonach spędzonych we Włoszech, Grbić zdecydował się na przeprowadzkę do Rosji. Sytuacja zespołu z Kazania nie była ciekawa. Aspirujący do mistrzowskiego tytułu klub, stracił Łukasza Żygadło, który nabawił się poważnej kontuzji. Władze klubu postawione zostały pod ścianą. Sprowadzenie mistrza olimpijskiego z Sydney okazało się strzałem w dziesiątkę. 

Grbić w wywiadzie udzielonym rosyjskiemu business-gazeta.ru, przyznał, że po kontuzji Maksima Michaiłowa , drużyna postanowiła grać najlepiej jak potrafi bez jakiejkolwiek presji wyniku. - Psychologia to jeden z najważniejszych elementów sportu, zwłaszcza siatkówki - przyznał Grbić. - Przez cały sezon krążyła nad nami presja wyniku. Musimy wygrać ten turniej, nie możemy przegrać tamtego. A po każdej porażce presja psychologiczna stawała się coraz większa. W końcu przyszedł turniej finałowy Ligi Mistrzów w Ankarze, który zupełnie nam nie wyszedł i sytuacja zmieniła się. Usiedliśmy wspólnie z trenerami i przedyskutowaliśmy co musi zostać zmienione w zespole abyśmy liczyli się w Rosji. 

 - Do turnieju finałowego Superligi przygotowywaliśmy się z ogromnym duchem walki. Kiedy kontuzja przydarzyła się Michaiłowowi, on sam był bardzo zły, że nie mógł grać w najważniejszym turnieju sezonu. Cała nasza drużyna podeszła do tych rozgrywek z nastawieniem, że jedziemy do Jekaterynburga pokazać dobrą siatkówkę i tylko to się dla nas liczyło. Brak ciśnienia był tym, czego najbardziej potrzebowaliśmy - stwierdził Serb.

Zenit Kazań jechał na turniej finałowy nie jako faworyt, ale jak niosły plotki zespół do pokonania bez problemów. - Jeśli tak byliśmy odbierani przed finałami, to przeciwnicy mogą tylko żałować - stwierdził Serb. - Słyszałem plotki, że Biełgorie Biełgorod czuło się zwycięzcą jeszcze przed turniejem. Cóż mogę powiedzieć, ja się ogromnie cieszę, że wygraliśmy ligę i z drugiej strony jestem zły, że jest to tylko jeden tytuł, bo wiem, że stać nas na więcej. Pokazały to chociażby finały, w których zagraliśmy bez naszych dwóch podstawowych zawodników, Michailowa i Wołkowa.

Grbić przyznał, że nigdy wcześniej w jego karierze nie zdarzyło się, aby zespół wygrał mistrzostwo bez dwóch podstawowych zawodników. - We Włoszech jeśli twój podstawowy atakujący i blokujący są kontuzjowani w tym samym czasie, możesz nie wychodzić na boisko. Rezerwy zwykle dość mocno odbiegają poziomem od pierwszej szóstki. W Rosji jest inaczej, teraz gdy Superliga stała się najpotężniejszą ligą w Europie, zespoły mają dwie niemalże równe szóstki.

Serbski rozgrywający bez zastanowienia powiedział, że pierwszy sezon poza Italią od niemal dwudziestu lat, dał mu zupełnie nowe doświadczenia jako zawodnika. - Z całą pewnością wrócę do Włoch bogatszy wewnętrznie. Rosja to piękny kraj, który po raz pierwszy było mi dane zobaczyć w tak szerokim wymiarze. Sportowo jak już wspomniałem, liga jest obecnie najsilniejszą w Europie więc gra przeciwko czołowym zawodnikom zawsze wpływa korzystnie na każdego gracza

Współpraca Grbicia z Władimirem Alekno wyglądała przez cały sezon niemalże wzorowo. - To chyba trochę dlatego, że ja sam myślę trochę jak trener - przyznał Grbić. - We wrześniu skończę 41 lat i chociaż wciąż mam siły do gry to zaczynam myśleć o tym co dalej. Alekno ma ogromną siatkarską wiedzę. On doskonale wie jak dotrzeć do rosyjskich zawodników, co nie jest tak prostą sprawą. On wie, że ja czasem rozmawiam z zawodnikami nie jako kolega, ale doradzam również młodszym graczom. Pod tym względem rozumieliśmy się bez najmniejszych problemów.

Czy powrót do Włoch oznacza dla Grbicia również powrót do serie A? - Jako, że sezon się skończył to zaczynają się plotki i spekulacje. Italia to mój drugi dom, tam mieszka moja rodzina. Nie mogliśmy być razem w Kazaniu, ponieważ nie ma tutaj międzynarodowej szkoły, do której uczęszczać mógłby mój syn. Nie sądzę abym został w Rosji, bo nie chcę być daleko od rodziny przez kolejny sezon. Żadnej propozycji jeszcze nie otrzymałem. Poczekamy, zobaczymy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!


< Przejdź na wp.pl