LŚ: Kubańczycy z piekła do nieba, Turcy nie dali szans Słowacji

Michał Kaczmarczyk

Półfinały turnieju finałowego trzeciej dywizji Ligi Światowej dostarczyły wielu emocji. W najważniejszym meczu tej grupy zmierzą się kadry Kuby i Turcji.

Można było się spodziewać, że rozgrywane w tureckiej Bursie półfinały turnieju "Pretendentów" Ligi Światowej będą ciekawymi widowiskami, ale już pierwsze starcie kadry Chin z odbudowującą się po gorszym okresie Kubą zagwarantowało potężną dawkę sportowych wrażeń na cały wieczór. Siatkarze Rodolfo Luisa Sancheza po wyczerpującym boju pokonali azjatyckich rywali w pierwszym secie, a przyczynił się do tego głównie Ernesto Jimenez (25 pkt. w całym meczu), jednak Chińczycy nie zwolnili tempa. Uporali się z rywalami w drugim secie i wyszli na prowadzenie dzięki zwycięstwu w szalonej trzeciej partii, zakończonej wynikiem 34:32.

Karaibska drużyna nie była wolna od błędów, zwłaszcza w przyjęciu, ale nie przeszkodziło to korzystać jej w pełni z największych atutów, czyli serwisu i szybkiego ataku. Fenomenalna postawa Rolando Cepedy (24 pkt.) dała kubańskiej drużynie możliwości gry w piątym secie, a ten został rozstrzygnięty na jej korzyść mimo tego, że przeciwnicy szybko odrabiali kilkupunktowe straty. Brylował w tym rozgrywający zawody życia Zhi Yuan, autor aż 37 "oczek". 

Trener przegranych przyjął wynik z konfucjańskim spokojem: - W sumie jestem zadowolony z występu moich graczy. Zrobili, co mogli. Ten mecz był do wygrania, ale popełnione przez nas błędy nie pozwoliły na to - uznał Xie Guochen.

Kuba - Chiny 3:2 (27:25, 22:25, 32:34, 25:22, 15:13)

Kuba: Jimenez, Macias, Cepeda, Fiel, Mesa, Uriarte, Garcia (libero) oraz Gonzalez, Osoria, Alfonso, Hernandez, Gutierrez (libero)

Chiny: Yuan, Liang, Zhong, Cui, Jao, Genk, Chu (libero) oraz Bian, Zhang, Li

Niesieni dopingiem swoich rodaków Turcy grali jak natchnieni, a Słowacy próbowali dostosować się do poziomu gry rywali, ale przez dwa pierwsze sety raczej im to się nie udawało. Gospodarze zaprezentowali szeroką gamę rozwiązań ofensywnych, które nieraz zaskakiwały podopiecznych Flavio Gulinelliego, a czołową postacią kadry znad Bosforu był po raz kolejny zaledwie 20-letni Metin Toy (20 pkt.). Wysiłki Słowaków zaczęły przynosić efekty w trzeciej partii, w której objęli prowadzenie 8:5, ale szybko je stracili po serii niepowodzeń w obronie. Zdołali oni wyrównać stan punktowy pod sam koniec seta i doprowadzić do gry na przewagi, jednak błąd Kohuta w polu serwisowym i blok na Luboszu Kostolanim (17 pkt.) rozstrzygnął lody spotkania. Publika zgromadzona w hali Cengiz Göllü długo oklaskiwała bohaterów wieczoru i była pełna nadziei na pozytywne zakończenie finałowego meczu III dywizji LŚ z Kubańczykami.

Obie reprezentacje mierzyły się ze sobą w grupie F "Światówki"; podczas zawodów w Meksyku lepsi byli Kubańczycy (3:1), ale rewanż w Koszycach przyniósł wygraną Turcji w czterech setach.

Turcja - Słowacja 3:0 (25:22, 25:21, 26:24)

Turcja: Dogan, Eksi, Toy, Gungor, Batur, Gok, Yesilbudak (libero) oraz Gulmezoglu, Gunes, Yasin

Słowacja: Kohut, Vlk, Patak, Krajcovic, Kostolani, Zat'ko, Kubs (libero) oraz Bencz, Krisko 

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Niedziela, 19 czerwca:

Mecz o trzecie miejsce: Chiny - Słowacja, godz. 13 polskiego czasu
Finał: Turcja - Kuba, godz. 16.

< Przejdź na wp.pl