Michał Winiarski: Mamy nadzieję, że doping nas nie sparaliżuje
Faworytów do złota w mistrzostwach świata jest wielu, lecz kapitan polskiej kadry wierzy, że z pomocą kibiców to biało-czerwoni będą triumfować. - Oby doping był dla nas pozytywną energią - mówi.
Michał Winiarski, który ostatni sezon reprezentował barwy klubu Fakieł Nowy Urengoj, zdecydował się na powrót do PGE Skry Bełchatów. Choć ofert nie brakowało, przyjmujący wybrał dobrze sobie znane środowisko. - Było dużo opcji zagranicznych, ale po czasie spędzonym w Rosji, gdzie byłem bez rodziny, nie chciałem już dłuższych wyjazdów. W związku z tym liczył się tylko Bełchatów. Urodził mi się drugi syn i wszyscy chcieliśmy być na miejscu - przyznaje.
Kiedy Winiarski przenosił się do Superligi, jego miejsce zajął Stephane Antiga. Po roku historia zatoczyła koło. - Ze Stefanem grałem razem tylko dwa lata, bo już wcześniej się wymienialiśmy. Pomimo swojego wieku grał bardzo dobrze i zespół go potrzebował. Był bardzo doświadczonym zawodnikiem. Ja może jestem na innym etapie swojej kariery, ale postaram się dawać zespołowi tyle co Stefan - zapowiada 30-letni siatkarz.
Reprezentant Polski ostrożnie podchodzi do składania obietnic w związku z mistrzostwami świata. - Tak naprawdę nie jesteśmy faworytami, a zespołów, które chcą dojść tam, gdzie my, jest sporo. Wiemy, czego się od nas oczekuje, ale wiemy też, że to będzie bardzo ciężki turniej - przypomina Michał Winiarski. Zawodnik liczy, że presja gospodarza nie przeszkodzi biało-czerwonym w osiągnięciu dobrego wyniku. - Dla nas chyba najważniejsze w tym turnieju będzie to, żeby ta publiczność i presja, która będzie nam towarzyszyła przez cały czas, została obrócona w taką pozytywną energię, a nie nas paraliżowała. Byłoby super, gdybyśmy dobrze weszli w turniej, szczególnie tym meczem na Stadionie Narodowym - twierdzi kapitan polskiej kadry.