Damian Dacewicz: Brakuje nam nie tylko doświadczenia, ale i chłodnej głowy
Beniaminek z Będzina kolejny raz prowadził wyrównaną walkę, jednak w końcówkach nie wytrzymał ciśnienia. - Zagraliśmy nieźle w ataku, ale w decydujących momentach nie daliśmy rady - przyznaje trener.
W drugiej kolejce PlusLigi do Radomia przyjechała drużyna MKS-u Banimex Będzin. Cerrad Czarni nie byli zbyt gościnni i w pierwszym meczu przed własną publicznością zgarnęli komplet punktów. - Gratulacje dla przeciwnika, bo przygotował się perfekcyjnie do tego spotkania. Pomimo, że była to inauguracja sezonu w radomskiej hali, gdzie różne rzeczy mogą się przydarzyć, Czarni byli skoncentrowani. Wytrzymali na najwyższym poziomie - komplementuje Damian Dacewicz.
Banimex był lepszy od Czarnych w ataku (54 procent przy 51 radomian) i w przyjęciu (48:45 procent przyjęcia pozytywnego), ale to nie wystarczyło, by zdobyć pierwsze punkty w ekstraklasie. - Myślę, że zagraliśmy nieźle w ataku, ale w końcówkach nie wytrzymaliśmy. Wszystko się mogło potoczyć inaczej, jednak ostatecznie rywale rozstrzygnęli je na swoją korzyść - ocenia opiekun będzinian. Trener przyjezdnej drużyny przyznaje, że jego podopieczni nie skupiali się na tym, z kim przyszło im rywalizować w sobotę. Celem było jak najlepsze zaprezentowanie swoich umiejętności. - Jako beniaminek nie patrzyliśmy na drugą stronę. Uważam, że Czarni mają jeszcze mocniejszy skład niż w zeszłym sezonie. Chcieliśmy zagrać jak równy z równym, ale ponownie przez nasze błędy nie było to możliwe. Padamy w tych partiach, gdzie moglibyśmy się pokusić o korzystny wynik - analizuje nasz rozmówca.