Listopadowe Hop-Bęc PlusLigi

Dominika Pawlik

W listopadzie rozegrano aż sześć ligowych kolejek, podczas których wydarzyło się wiele rzeczy. Co uznaliśmy za warte odnotowania po drugim miesiącu PlusLigi?

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - w ostatnim notowaniu podopiecznych Sebastiana Świderskiego uznaliśmy za jedno z większych rozczarowań października, teraz można śmiało powiedzieć, że drużyna podniosła się z kolan. Kędzierzynianie mieli trudny terminarz i początek rundy, a mieli także problemy zdrowotne, przez co nie mogli grać w najsilniejszym składzie. Jednak wpadka zdarzyła im się także w starciu z beniaminkiem z Lubina, co wówczas przelało czarę goryczy. Włodarze klubu nie zamierzali jednak nic zmieniać i opłaciło się to, karta w końcu się odwróciła. ZAKSA w lidze notuje passę siedmiu kolejnych zwycięstw, w tym także z nieźle spisującymi się Transferem Bydgoszcz oraz AZS Politechniką Warszawską. Do gry powrócił Michał Ruciak, co wniosło spore ożywienie w szeregach, ale także podniosła się jakość zarówno przyjęcia, jak i zagrywki. Kędzierzynianie czekają jeszcze na powrót Łukasza Wiśniewskiego.

Lotos Trefl Gdańsk - w zestawieniu październikowym drużyna z Trójmiasta znalazła się w sekcji "hop", ale trudno pominąć ich także w kolejnej odsłonie cyklu. Ekipa Andrei Anastasiego zaliczyła kolejny progres, przez co jest aktualnie trzecią siłą w PlusLidze i jednym z głównych faworytów do medalu. Choć passę ośmiu kolejnych zwycięstw gdańszczan przerwał Cuprum Lubin, a następnie w Hali Energia Lotos uległ PGE Skrze, nie przeszkodziło to w sprawieniu ogromnej niespodzianki i pokonaniu aktualnych wicemistrzów Polski. Zarówno starcia w Gdyni, jak i później kolejne w Jastrzębiu i Gdańsku, były bardzo wyrównane, jednak w kluczowych momentach tie-breaka, Murphy Troy wznosił się na wyżyny umiejętności. Mieszanka, którą Anastasi stworzył w Trójmieście na razie zdaje egzamin.

Lotos Trefl Gdańsk jest jednym z największych zaskoczeń tego sezonu
Akcja "Movember" w środowisku siatkarskim - nie po raz pierwszy siatkarze w PlusLidze zdecydowali się na udział w corocznej listopadowej akcji, polegającej na zapuszczeniu wąsów. Jej celem jest promowanie dbałości o zdrowie wśród mężczyzn, a przede wszystkim podniesienie świadomości, szczególnie na temat raka prostaty. W polskiej lidze do akcji ponownie przyłączyła się niemal cała Asseco Resovia Rzeszów.

Ferdinand Tille - niemiecki libero stracił niemal miesiąc rozgrywek PlusLigi ze względu na kontuzję, której nabawił się w końcowej fazie Mistrzostw Świata 2014. W PGE Skrze Bełchatów ze względu na limity nie może grać we wszystkich spotkaniach. Wszystkie jego dotychczasowe występy pokazały, że nie bez powodu uznawany jest za jednego z najlepszych zawodników świata na swojej pozycji. Wisienką na torcie było rozegranie piłki do Karola Kłosa podczas końcowej fazy starcia z Asseco Resovią Rzeszów. 

Polskie zespoły w europejskich pucharach - na arenach międzynarodowych występują cztery polskie ekipy z PlusLigi. W Lidze Mistrzów większych problemów w dwóch listopadowych kolejkach nie mieli Asseco Resovia Rzeszów, Jastrzębski Węgiel i PGE Skra Bełchatów. W najtrudniejszej grupie wydają się być podopieczni Roberto Piazzy, jednak awans do kolejnej rundy wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Drużyna Andrzeja Kowala w końcu się przełamała i pokonała Budvanska Rivijerę Budvę. Kolejny szczebel Pucharu CEV osiągnęła także ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, w dwumeczu okazując się lepsza od Finów.

[nextpage]


Cerrad Czarni Radom - skład, jaki przed sezonem zebrano w Radomiu, napawał dużym optymizmem. Szczególnie pozyskanie Lukasa Kampy wydawało się być kluczowym ruchem, w końcu rozgrywający został nagrodzony podczas Mistrzostw Świata 2014. Tymczasem Czarni w lidze zupełnie zawodzą. W lidze zwycięstwo odnieśli 22 października, a na kolejne musieli czekać aż miesiąc! Pokonali wówczas Indykpol AZS Olsztyn, a w derbach Mazowsza odprawili także AZS Politechnikę Warszawską. Wydawało się, że wszystko wraca do normy, ale w 13. kolejce podopieczni Roberta Prygla dostali lekcję gry od Transferu Bydgoszcz. W ekipie z Radomia zawodzą praktycznie wszystkie formacje, trudno doszukiwać się problemu w jednym elemencie. 

Asseco Resovia Rzeszów - pomimo tego, że wicemistrzowie Polski plasują się na drugim miejscu w lidze za PGE Skrą Bełchatów, powodów do zadowolenia po kolejnym miesiącu występów w PlusLidze nie mają. Wydawało się, że w Atlas Arenie dojdzie do starcia dwóch niepokonanych drużyn, tymczasem rzeszowianie ulegli w Gdyni, nie wytrzymując końcówki z Lotosem Treflem Gdańsk. Nie da się ukryć, że Resovia ma najszerszy skład w całej lidze i nigdy nie wiadomo, kogo do gry oddeleguje trener Andrzej Kowal. Tak też było przed hitem 13. kolejki, ale wydawało się, że szkoleniowiec postawił na najsilniejszy skład. Rotacje w trakcie spotkania na niewiele się zdały, Asseco Resovia przegrała w trzech setach, niemal bez walki, bowiem sam Krzysztof Ignaczak meczu nie mógł wygrać. Nie tyle sam wynik, co styl porażki, powoduje, że wicemistrzowie znaleźli się w naszym zestawieniu.

Nie tak miał wyglądać klasyk PlusLigi
Sędziowie w PlusLidze - wprowadzenie systemu challenge nie podniosło poziomu sędziowania, a przynajmniej tak twierdzą nie tylko kibice, ale coraz częściej także trenerzy. Przerwy w meczach na dyskusje i sprawdzanie pojedynczych akcji są już codziennością. Do prawdziwego skandalu doszło jednak w Olsztynie, kiedy miejscowy Indykpol AZS mierzył się z AZS Politechniką Warszawską. Po zakończeniu spotkania arbitrzy zostali sprawdzeni... alkomatami. 

Falowanie AZS-u Częstochowa - włodarze klubu niemal do startu sezonu czekali z ogłoszeniem składu. Wydawało się, że ekipa ponownie nie powalczy o wyższe cele w lidze, jednak po pierwszych meczach okazało się, że w klubie nie potrzeba gwiazd, by AZS mógł punktować w lidze. Po kilku kolejkach okazało się, że drużyna przeplata fatalne występy z lepszymi, w których walczy do ostatniej piłki. To także zarzucali Akademikom kibice - brak zaangażowania. Konflikt na linii klub - kibice nie został rozwiązany, a nie zmieniła się także postawa samych siatkarzy. W listopadzie potrafili pokonać jedynie BBTS Bielsko-Biała, ale przegrać ze słabszymi (a przynajmniej tak się wydawało) zespołami.

< Przejdź na wp.pl