PP kobiet: Liście laurowe zwycięstwa Izabeli Bełcik

Michał Kaczmarczyk

Kapitan sopockiego Atomu mogła po raz pierwszy w swojej karierze wznieść do góry Puchar Polski. Być może stało się to dzięki tajemniczemu talizmanowi szczęścia?

- Umówiłyśmy się, że przyjeżdżamy po Puchar! Wiadomo, że po drodze trzeba było wygrać dwa mecze i to nam się udało. Cieszymy się bardzo, tym bardziej, że finał był pięciosetowy i wymagający. Wyrwałyśmy Chemikowi to zwycięstwo - cieszyła się po wygranej 3:2 nad Chemikiem Police w finale Pucharu Polski kobiet kapitan Atomówek, Izabela Bełcik.

Co prawda dopiero tie-break przyniósł wyrównaną walkę obu najlepszych zespołów Orlen Ligi, wcześniejsze cztery sety stały pod znakiem miażdżącej dominacji jednej z drużyn, jednak kibice zgromadzeni w Hali Azoty nie narzekali tym razem na nudę.

Koleżanki z PGE Atomu Trefla Sopot namówiły swoją kapitan, by zdradziła, jaki talizman przyniósł jej szczęście w finałowym starciu. - Jest to mój pierwszy Puchar Polski w życiu, tym bardziej cieszę się z niego. Najwyraźniej spotkałam na swojej drodze właściwych ludzi, którzy pomogli mi w osiągnięciu tego sukcesu. Dziewczyny próbowały mnie tym turniejem trochę "odczarować" (śmiech), nawet wrzuciłam sobie liście laurowe do butów, by przyniosły szczęście. I tak się stało! - powiedziała Bełcik, otrzymując gromkie brawa za zwycięstwo i zdradzenie prywatnej tajemnicy.

< Przejdź na wp.pl