Tomas Kmet: Zmusiliśmy trenera Aleknę do zmian
Słowacki środkowy Berlin Recycling Volleys cieszy się, że jego zespół był w stanie nawiązać wyrównaną walkę z niezwykle silnym rywalem.
Gospodarzom turnieju finałowego Ligi Mistrzów przed meczem z Zenitem Kazań niewielu dawało szanse. Ostatecznie zespół z Niemiec zgodnie z oczekiwaniami przegrał z Rosjanami, ale długo prowadził wyrównany bój z naszpikowanym gwiazdami zespołem i zostawił na parkiecie sporo zdrowia.
- Wiedzieliśmy, że u siebie będziemy w stanie postawić się Zenitowi. Pierwsze trzy sety graliśmy bardzo dobrze. Możemy być zadowoleni ze swojej postawy. Zmusiliśmy trenera Aleknę do zdjęcia z boiska dwóch świetnych siatkarzy - Andersona i Maroufa. Ekipa z Kazania ma jednak znakomitą ławkę i może pozwolić sobie na wprowadzenie do gry takiego zawodnika jak Siwożelez, czyli podstawowy zawodnik reprezentacji Rosji - przyznał w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Tomas Kmet.
Dopiero w secie numer cztery przyjezdni byli w stanie przejąć inicjatywę i dyktować warunki na boisku. - Wydaje mi się, że w ostatniej partii goście poprawili zagrywkę i dzięki temu udało im się doprowadzić do szczęśliwego końca meczu. U nas automatycznie pogorszyło się przyjęcie, straciliśmy kilka punktów w jednym ustawieniu i nie byliśmy już w stanie wrócić do gry. Z rywalem takim jak Zenit może się to zdarzyć każdemu - wyjaśnił środkowy Berlin Recycling Volleys.
W niedzielę berlińczycy zagrają z PGE Skrą, która nie sprostała dzień wcześniej Asseco Resovii Rzeszów. Słowacki siatkarz przed rozpoczęciem drugiego półfinału liczył, że to jednak bełchatowianie awansują do finału. - Oba zespoły są świetne i mają w swoich szeregach znakomitych zawodników. Ich mecz powinien być wyrównany. Mam nadzieję, że mój przyjaciel Srecko Lisinac, który grał przed rokiem w naszym zespole, awansuje do finału i wygra Ligę Mistrzów - zdradził.