Impel Wrocław musi odłożyć marzenia o finale. "Chemik stanowi ogromną siłę w ataku"
Ambitna postawa nie wystarczyła wrocławiankom do awansu do finału Orlen Ligi kosztem faworyzowanych siatkarek Chemika Police.
Siatkarki ze stolicy Dolnego Śląska bardzo dobrze zaczęły spotkanie z Chemikiem Police. Wrocławianki postawiły na agresywną zagrywkę, dzięki której Impelki przez znaczną część pierwszej partii toczyły wyrównany bój z rywalkami. Sytuacja uległa zmianie w połowie premierowej odsłony, kiedy to policzanki zdobyły sześć oczek z rzędu i wypracowały bezpieczną przewagę.
- W tym meczu, jak i w rywalizacji z Chemikiem nie brakowało momentów, że wynik był wyrównany. W pewnym momencie albo popełniałyśmy błędy albo Chemik grał bardzo dobrze. To powodowało, że odskakiwały nam na kilka punktów i później trudno było nadrobić te zaległości - oceniła przebieg pierwszej partii Katarzyna Mroczkowska, przyjmująca Impela Wrocław
Pomimo wyraźnej porażki w pierwszym secie, wrocławianki do kolejnej partii przystąpiły z nowym zapasem sił i zdołały pewnie ograć rywalki z Pomorza Zachodniego. Kluczem do zwycięstwa w partii okazało się właściwe czytanie gry przeciwniczek. - W czwartym meczu znamy się już z przeciwnikiem na tyle dobrze, że pewne rzeczy należało wykonać dokładnie i wtedy przynosiło to efekt. Miałyśmy grać twardo, nieustępliwie. Udawało nam się to, jednak tak nie do końca - zaznaczyła wrocławianka.
Policzanki opierały swoją grę na skuteczności skrzydłowych. Z dobrej strony pokazała się zmienniczka Any Bjelicy Izabela Kowalińska, która zdobyła ważne punkty w końcówce czwartej partii. - Chemik stanowi ogromną siłę w ataku i to było widać w przeciągu całej rywalizacji - zakończyła była kadrowiczka.