Paul Lotman: Jesteśmy zmęczeni porażkami w finałach
[tag=1799]Asseco Resovia Rzeszów[/tag] wygrała drugie spotkanie finałowe z Lotosem Treflem Gdańsk, przybliżając się znacznie do mistrzostwa Polski.
Już tylko jeden krok dzieli Resovię, od zdobycia złotego medalu w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi. Podopieczni Andrzeja Kowala rozegrali dwa spotkania finałowe z rewelacją sezonu - Lotosem Treflem Gdańsk. Obydwa padły ich łupem. Pierwsze zwycięstwo 3:0 w Rzeszowie i drugi wyszarpany triumf 3:2, na terenie przeciwnika.
- W pierwszym spotkaniu gdańszczanie praktycznie wcale nie naciskali na nas. Pozwolili nam w pełni rozwinąć skrzydła. Jednak w tym meczu wynik był praktycznie do końca nieznany, co chwilę przewaga przechodziła na inną drużynę. Być może popełnialiśmy za dużo błędów w zagrywce, ale zdobyliśmy też w tym elemencie dużo punktów. Wydaje mi się także, że nasze przyjęcie stało na wyższym poziomie, dając Fabianowi lepszą pozycję do rozgrywania. Do tego graliśmy równo przez całe dwie godziny. Być może z lekkim falstartem, ale po pierwszym secie oczyściliśmy umysły i poprawiliśmy grę - stwierdził po meczu Paul Lotman, reprezentant Stanów Zjednoczonych.
Spotkanie rozgrywane w Ergo Arenie odbyło się zaledwie pięć dni, po zdobyciu przez Trefla Pucharu Polski, w którym to pokonali właśnie rzeszowian. - Myślę, że ten mecz był dużo bardziej ekscytujący niż finał Pucharu Polski. Cały czas bardzo się denerwowałem, bo gdańszczanie wywierali maksymalną presję. Po pierwszej odsłonie i w połowie drugiej myślałem, że możemy gładko przegrać w trzech setach. Jednak Buszu wszedł na boisko i odmienił losy spotkania. To jego najlepszy mecz, jaki widziałem podczas całego sezonu. Zdołaliśmy wypracować pozytywy wynik i na koniec zwyciężyć. Z pewnością każdy na hali był zadowolony z takiego widowiska - dodał 30-letni przyjmujący.
Już 28 kwietnia odbędzie się trzecie spotkanie pomiędzy aktualnie najlepszymi drużynami PlusLigi. Dla Asseco Resovii będzie to już szósta potyczka z gdańskim Treflem. I choć siatkarze z województwa podkarpackiego w tym sezonie ulegli dwa razy podopiecznym Andrei Anastasiego, to jeszcze ani razu na własnej hali. Który element w tak prestiżowym meczu okaże się najważniejszy? - Musimy pozostać agresywni w polu zagrywki, sprawiając duże problemy rywalom w przyjęciu - pewnie zakończył wypowiedź Amerykanin.