Akademicy sięgnęli dna - sezon 2014/2015 w wykonaniu AZS-u Częstochowa

Łukasz Witczyk

AZS Częstochowa rozgrywki w sezonie 2014/2015 zakończył na ostatnim miejscu w tabeli. Akademicy pogrążyli się w marazmie, a wynik ten pod Jasną Górą przyjęto z dużym rozczarowaniem.

Kibice w Częstochowie z utęsknieniem wspominają czasy, kiedy Akademicy walczyli o najcenniejsze laury w kraju. Od pięciu sezonów AZS Częstochowa notował coraz słabsze rezultaty. W efekcie sześciokrotni mistrzowie Polski obecne rozgrywki skończyli na 14. miejscu, co jest kompromitującym wynikiem dla tak zasłużonego klubu.

Co prawda przed startem sezonu 2014/2015 włodarze częstochowskiego klubu zapowiadali walkę o czołową ósemkę i pozyskanie możnego sponsora. W maju podpisano nawet list intencyjny z Polskim Cukrem S.A., który miał być sponsorem tytularnym. Słowa nie poszły jednak w czyny i AZS po raz kolejny do rozgrywek przystąpił bez silnego sponsora, co zwiastowało słaby sezon w wykonaniu Akademików.

Przed sezonem

Rozgrywki 2013/2014 AZS Częstochowa zakończył na 11. miejscu w tabeli i już wtedy mówiono o wielkim rozczarowaniu. Działania podjęte w przerwie między sezonami miały zmienić oblicze drużyny. Z klubu odeszli Bartosz Bednorz, Jakub Vesely, Wojciech Kaźmierczak, Michał Kozłowski, Miłosz Hebda i Kacper Piechocki. Ten ostatni powrócił do PGE Skry Bełchatów, z którą wywalczył brązowy medal mistrzostw Polski.

Rafał Szymura wykorzystał swoją szansę
Działaczom nie udało się dokonać spektakularnych transferów i po raz kolejny postanowiono uzupełnić kadrę młodymi zawodnikami. Z I ligi do Częstochowy przyszli Mateusz Przybyła, Adrian Stańczak i Rafał Szymura, którzy przez cały sezon byli podstawowymi zawodnikami biało-zielonych. Spore nadzieje wiązano z powrotem na parkiet Michała Bąkiewicza. Kapitan AZS-u w poprzednim sezonie zawiesił swoją karierę ze względu na kontuzję. Były reprezentant Polski solidnie przepracował okres przygotowawczy, ale na rozgrzewce przed inauguracyjnym meczem z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle doznał kolejnej kontuzji. Ostatecznie Bąkiewicz zakończył swoją karierę i dołączył do sztabu szkoleniowego Akademików. 

Do Częstochowy powrócił Bartosz Janeczek, który poprzedni sezon spędził w Transferze Bydgoszcz, a na grę pod Jasną Górą zdecydowali się Patryk Napiórkowski i Jakub Macyra. Obaj zawodnicy byli uzupełnieniem kadry Akademików. Działacze szybko pochwalili się podpisaniem kontraktu z hiszpańskim rozgrywającym, Miguelem Angelem De Amo. Wniósł on sporo świeżości w poczynania AZS-u, ale z biegiem czasu spisywał się coraz słabiej.

Kolejnych transferów dokonano tuż przed startem sezonu lub w jego trakcie. W ostatniej chwili do Akademików dołączył Maksim Khilko, który jednak nie miał zbyt wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. Wiele oczekiwano po Arturze Udrysie. Białorusin imponował warunkami fizycznymi, ale niekoniecznie potrafił je przenieść na skuteczną grę. Epizodyczną rolę w drużynie odgrywał Paweł Pietkiewicz, a hitem transferowym było ściągnięcie Guillaume'a Samiki, który do zespołu dołączył 15 grudnia.

Równia pochyła

Akademicy sezon 2014/2015 rozpoczęli od porażki z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, a następnie po walce ulegli na wyjeździe Jastrzębskiemu Węglowi i w słabym stylu przegrali z AZS Politechniką Warszawską. W dwóch kolejnych pojedynkach AZS bez straty seta rozprawił się z Effectorem Kielce i Cerrad Czarnymi Radom. To rozbudziło apetyty na lepszy sezon niż poprzednie, kiedy to częstochowianie zajmowali dwukrotnie przedostatnie miejsca. Były to jednak złudne nadzieje, w kolejnych czternastu spotkaniach Akademicy odnieśli zaledwie jedno(!) zwycięstwo i na stałe zakotwiczyli w ogonie ligowej tabeli.

Guillaume Samica uspokoił przyjęcie w częstochowskim zespole
Słabe wyniki osiągane przez drużynę sprawiły, że 29 grudnia z funkcji trenera zrezygnował Marek Kardos, a jego następcą został debiutujący w ten roli Michał Bąkiewicz. Warto dodać, że dwa tygodnie wcześniej z AZS-em związał się Guillaume Samica, który z miejsca stał się liderem drużyny. Młodzi zawodnicy wielokrotnie podkreślali, że podczas treningów udziela im on cennych rad. Rywale nękali Francuza zagrywką. Samica co prawda uspokoił przyjęcie Akademików, ale sam popełniał zbyt dużo błędów w ataku. 

Pod wodzą Bąkiewicza Akademicy wygrali trzy ligowe spotkania. W fazie zasadniczej sensacyjnie pokonali na wyjeździe Lotos Trefl Gdańsk i po pięciosetowym boju pokonali we własnej hali MKS Banimex Będzin. Obowiązujący regulamin sprawił, że mimo zajęcia trzynastej pozycji po fazie zasadniczej, AZS wciąż miał szansę na zajęcie nawet piątego miejsca.

[nextpage]


Play-offy potwierdzeniem katastrofy

W fazie play-off Akademicy rozegrali zaledwie cztery spotkania, a rozgrywki zakończyli już 22 marca. W pierwszej rundzie rywalizacji o miejsca 5-12 rywalem AZS-u był Effector Kielce. Mecze z tym rywalem pokazały wszystkie słabości częstochowian. Dwie porażki w katastrofalnym stylu sprawiły, że AZS czekała walka o 13. miejsce, a przeciwnikiem w dwumeczu był BBTS Bielsko-Biała.

W Częstochowie bielszczanie wygrali 3:1 i wydawało się, że bez problemów wywalczą przedostatnie miejsce w ligowej tabeli. W rewanżu Akademicy wznieśli się jednak na wyżyny swoich umiejętności, w świetnym stylu pokonali bielszczan 3:0, lecz w złotym secie górą była ekipa spod Klimczoka. To oznaczało, że AZS zajął ostatnią lokatę.

Wynik ten przyjęto z dużym rozczarowaniem. Akademicy zawiedli oczekiwania swoich kibiców. Warto dodać, że przez większość sezonu zespół był skonfliktowany z grupą najzagorzalszych fanów, a do spięcia doszło podczas meczu w Sosnowcu, kiedy to Michał Bąkiewicz w nieparlamentarnych słowach zachęcał kibiców do opuszczenia hali. Atmosfera podczas meczów AZS-u w niczym nie przypominała tej z innych obiektów. Najlepszym potwierdzeniem tego był fakt, że kilkuosobowa grupa fanów z Kielc czy Bielska-Białej potrafiła przekrzyczeć ponad tysiąc osób obecnych na trybunach i wspierających AZS.

Za Akademikami nieudany sezon
Ważne słowa

Po przegranym meczu w Bielsku-Białej atmosfera w częstochowskim klubie była grobowa. Częstochowianie długo nie mogli uwierzyć w to, że to właśnie oni zajęli ostatnią pozycję w tabeli, zwłaszcza że rozegrali świetny mecz. - Za nerwowo podeszliśmy do tego złotego seta. Na początku popełniliśmy kilka głupich błędów, później to się przełożyło na wynik. Jest nam wstyd za ten wynik, na pewno nie chcieliśmy walczyć o przedostatnie miejsce. Liga nas jednak zweryfikowała - przyznał Mateusz Przybyła.

Trener Akademików wierzy jednak w to, że w najbliższych miesiącach nastąpi rozwój drużyny i częstochowianie ponownie będą cieszyć swoją grą kibiców. - Cieszy podejście mentalne, czyli to, czego brakowało nam w ostatnich trzech spotkaniach. Przełożyło się to na najlepszy w tym sezonie wynik, jeśli chodzi o blok. Liczba siedemnaście w statystkach w tym elemencie wygląda imponująco. Zrobiliśmy krok w tył, ale jestem przekonany, że za chwilę jesteśmy w stanie zrobić dwa do przodu - mówił po spotkaniu w Bielsku-Białej.

Co dalej?

Po zakończeniu sezonu siatkarze z Częstochowy nadal trenowali pod okiem Michała Bąkiewicza. Święte Miasto opuścili jedynie De Amo i Samica, z którymi klub nie będzie przedłużał kontraktów. Nie jest pewne jaka przyszłość czeka pozostałych zawodników. Działacze rozglądają się na rynku transferowym za wartościowymi wzmocnieniami, ale w obecnej sytuacji ekonomicznej trudno oczekiwać, by w Częstochowie dokonano spektakularnych transferów.

Fanom spod Jasnej Góry po raz kolejny przyjdzie uzbroić się w cierpliwość. Kilka drużyn ogłosiło już nazwiska pierwszych nowych zawodników, a w Częstochowie pod tym względem nadal nie ma żadnych konkretów. Akademicy w kolejnych rozgrywkach nie mogą już zagrać gorzej i częstochowianie będą chcieli zrobić wszystko, by poprawić swoją pozycję. Do tego potrzebne są jednak wzmocnienia na kilku pozycjach i to nie zawodnikami z niższej klasy rozgrywkowej, a takimi, którzy z powodzeniem radzą sobie w PlusLidze.

Trochę liczb

Najstarszy i najmłodszy zawodnik: Guillaume Samica (34 lat) i Miłosz Zemła (16 lat)
Najwięcej rozegranych setów: Adrian Stańczak (110)
Najwięcej zdobytych punktów: Bartosz Janeczek (352)
Najwięcej asów serwisowych: Miguel Angel De Amo (20)
Najwięcej punktów zdobytych blokiem: Artur Udrys (52)
Najwięcej przyjętych piłek: Adrian Stańczak (716)
Średnia frekwencja na trybunach: 1670 widzów
Najdłuższa passa wygranych meczów: 2

< Przejdź na wp.pl