Matthew Anderson: Nigdy nie mamy problemów z motywacją
Reprezentant Stanów Zjednoczonych wierzy, że jego zespół będzie liczył się w Rio de Janeiro w walce o końcowe zwycięstwo w tegorocznej edycji Ligi Światowej.
Amerykanie zdecydowanie zdominowali niezwykle silną grupę B Ligi Światowej i pewnie wygrali zmagania, zdobywając ostatecznie pięć punktów więcej niż drudzy w stawce Polacy. Gra i wyniki Jankesów pokazują, że ubiegłoroczny triumfator World League powinien mieć spore szanse na obronę tytułu. - W fazie grupowej poszło nam bardzo dobrze. W znakomitej sytuacji znaleźliśmy się już przed ostatnim weekendem, zdobywając jeszcze przed końcem zmagań grupowych awans do Final Six. Dlatego w Krakowie było spokojniej. Na pewno z tej pierwszej fazy turnieju możemy być zadowoleni - przyznał po sobotnim zwycięstwie nad Biało-Czerwonymi Matthew Anderson.
Weekend w stolicy Małopolski był dla Amerykanów bardzo udany. Mimo że pierwszego dnia podopieczni Johna Sperawa przegrali po trudnym boju 2:3, dzień później potrafili zdominować gospodarzy, choć grali w nieco eksperymentalnym składzie. - Oczywiście wywalczenie awansu zdejmuje z zespołu i zawodników presję, ale my chcemy cały czas grać o to, by być najlepszymi, dlatego zależy nam, by każdym meczem robić krok w tym kierunku. W związku z tym nigdy nie mamy problemów z motywacją, bo każdy z nas ma w głowie ten nadrzędny cel. Chcemy iść naprzód - wyjaśnił niezwykle wszechstronny zawodnik, który z powodzeniem występuje na pozycji atakującego oraz przyjmującego.
Pewne zwycięstwo w wymagającej grupie każe stawiać reprezentację Stanów Zjednoczonych w roli głównego, obok gospodarzy, faworyta do zwycięstwa w Final Six Ligi Światowej, które rozegrane zostanie w Brazylii. Co ciekawe, Zespoły Johna Sperawa i Bernardo Rezende spotkają się już drugiego dnia rywalizacji w Rio de Janeiro. - Nasze oczekiwania zawsze wiążą się z chęcią wygrywania. Wracamy teraz do Kalifornii, będzie czas na odpoczynek, a potem ruszamy na finały, żeby walczyć o zwycięstwo. Gdybyśmy nie uważali, że nas na to stać, gra nie miałaby dla nas sensu - podkreślił Anderson.