WP SportoweFakty / Anna Klepaczko

Espadon - BBTS: Police szczęśliwe dla gości. Wielka bitwa na dole tabeli

Sebastian Szczytkowski

BBTS Bielsko-Biała zwyciężył w 28. kolejce 3:2 z Espadonem Szczecin i zwiększył swoją szansę na utrzymanie. Był to pierwszy w historii mecz PlusLigi w Policach.

Na początku spotkania, a to zawodnik spod Klimczoka wpadł w siatkę, a to jeden ze szczecinian zaserwował kilka metrów w aut. Dla obu drużyn mecz w ramach 28. kolejki PlusLigi był dziewiczą wyprawą do Polic. W "mieście Chemika" nigdy wcześniej nie grała siatkarska elita. Niska frekwencja i wysokie koszty organizacji meczów skłoniły Espadon Szczecin, by właśnie tam przenieść swoje ostatnie mecze w sezonie zasadniczym.

Więcej miejsc na trybunach było zajętych niż wolnych, a biorąc pod uwagę, że promocja wydarzenia była prawie zerowa, nawet przed halą nie znalazł się jeden plakat, to udało się stworzyć niezłą atmosferę.

Z czasem zaczęła się męska walka o dominację na boisku. Espadon był krok albo dwa kroki przed bielszczanami do stanu 16:16. Wówczas Bartosz Janeczek zaryzykował i sytuacyjną piłkę umieścił w samej linii. Walka atakujących Janeczek kontra Bartłomiej Kluth była ozdobą pierwszej partii. Na koniec ten pierwszy uderzył na 25:23 z lewego skrzydła i wyprowadził BBTS Bielsko-Biała na prowadzenie w setach. Dwupunktową przewagę przyjezdni wypracowali wcześniej dzięki zagrywce Wojciecha Sieka po taśmie.

Druga partia to inna historia. BBTS Bielsko-Biała był podbudowany swoim małym sukcesem i wszedł na wysokie obroty. Do Janeczka dołączył w ataku Kamil Kwasowski. Przy stanie 7:12 trener Espadonu Michał Gogol zażądał przerwy, a przy 8:13 wymienił rozgrywającego oraz atakującego. Michał Kozłowski oraz Danaił Miluszew strat nie odrobili. Zrobił to dopiero Kluth, przy którego zagrywkach Espadon doprowadził ze stanu 16:21 do 21:21 i miał do siebie wielkie pretensje, że przegrał ponownie 23:25.

ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie 

Gospodarze "rzucali mięsem", schodząc do szatni, więc nawet nie ukrywali, że są wściekli. Trener Gogol podszedł do sytuacji podbramkowej spokojnie i długo rozmawiał ze swoimi analitykami. Po asie serwisowym Sladecka gospodarze prowadzili 8:5 w trzecim secie, a po bloku Janusza Gałązki 12:7. BBTS stracił wigor i w pewnym momencie pogodził się z tym, że Espadon wygra tę rundę (25:16).

Czwarty set zaczął się od ostrej reprymendy sędziego dla Janusza Gałązki i Kamila Kwasowskiego. Żółta kartka powędrowała na konto Bartłomieja Klutha. Zrobiło się więc gorąco. Espadon był lepszy w grze nerwów. Popełniał mniej błędów, zastawił dwa kluczowe bloki i prowadził 13:10. Jego działania prowadził w tym fragmencie meczu Michał Kozłowski i potrafił doprowadzić do szczęśliwego końca oraz tie-breaka.

To był pierwszy w sezonie mecz, w którym Espadon przeprowadził pościg ze stanu 0:2 do 2:2 w setach. Chciał więcej. Zaczął decydującą rundę od akcji z wykorzystaniem Klutha. Uciec jednak daleko nie potrafił i przy zmianie stron prowadził 8:7. Krótko po niej Gałązka uderzył z przechodzącej piłki i Rastislav Chudik musiał przemówić do gości podczas przerwy. Jego drużyna wróciła z tej dalekiej podróży!

Wielka bitwa na dole tabeli zakończyła się przy stanie 20:18 w tie-breaku dla BBTS-u. Dzięki wiktorii Górale zwiększyli swoją szansę na utrzymanie.

Espadon Szczecin - BBTS Bielsko-Biała 2:3 (23:25, 23:25, 25:16, 25:23, 18:20)

Espadon: Sladecek, Ruciak, Wołosz, Gałązka, Zajder, Kluth, Murek (libero) oraz Kozłowski, Depowski, Perłowski, Miłuszew, Mihułka (libero)

BBTS: Bieńkowski, Kwasowski, Vemić, Grzechnik, Siek, Janeczek, Koziura (libero) oraz Gryc, Gaca, Starożyłow, Grzechnik, Bartos, Lipiński

MVP: Kamil Kwasowski (BBTS)

< Przejdź na wp.pl