WP SportoweFakty / Olga Król

Kamil Droszyński wraca do Polski. "Nie jestem człowiekiem, na jakiego kreowały mnie media"

Piotr Dobrowolski

Od nowego sezonu Kamil Droszyński będzie bronił barw Cerrad Czarnych Radom. Przed kilkoma miesiącami wyjeżdżał z Polski po tym, jak odmówił gry w juniorskiej reprezentacji. - Ta sytuacja jest już za mną. Kto chce, dalej będzie tym żył - mówi.

Wraz z Dmytro Teremienko kontrakt z Cerrad Czarnymi Radom podpisał Kamil Droszyński. Bardzo zadowolony z pozyskania 20-latka jest Robert Prygiel. Były zawodnik Lindemans Aalst o miejsce w wyjściowej "szóstce" będzie rywalizował z Dejanem Vinciciem. - Grał przy najlepszym belgijskim rozgrywającym, Depestele, dlatego bardzo dużo się od niego nauczył. Zależało mi na tym, aby pozyskać młodego rozgrywającego, który będzie nas reprezentował także w rozgrywkach młodzieżowych - podkreśla trener. Przypomnijmy, iż w minionym sezonie taka sytuacja miała miejsce z Michałem Kędzierskim, który bronił barw Wojskowych zarówno w PlusLidze, jak i Młodej Lidze.

Jak się okazuje, Droszyński miał kilka interesujących ofert. - Nie jest tajemnicą, że wygraliśmy rywalizację z wieloma klubami i wcale nie musieliśmy się targować. Kamil miał bowiem kilka propozycji gry w Polsce, ale zdecydował się na grę u nas. Rozeszło się po kraju, że w naszym klubie bardzo dobrze pracuje się z młodzieżą, to jest nasz atut, chcemy to wykorzystywać, szkolić, a nie tylko kupować i "konsumować" zawodników - zaznacza Prygiel.

Sam siatkarz przyznaje, iż zapytań z różnych stron było wiele. - Nie mogę powiedzieć, że chciałem za wszelką cenę wrócić do Polski, bo pojawiło się kilka ofert. Mocno rozpatrywałem także to, aby pozostać w moim ostatnim klubie. Stwierdziłem jednak, że w Polsce jest większa szansa pokazania się. Na przekór wyobrażeniom, że liga belgijska jest słabsza, zamierzam w tym sezonie coś udowodnić i pokazać, żeby ludzie zmienili trochę zdanie. Po jednym sezonie w Belgii można bowiem wrócić do Polski i grać na wysokim poziomie w siatkówkę - mówi.

Bardzo ceni sobie treningi ze wspomnianym już Frankiem Depestele. - Na pewno rok w Belgii był dla mnie dużym doświadczeniem. Dużo się nauczyłem, mogąc współpracować z Frankiem Depestele, który jest legendą siatkówki nie tylko belgijskiej, ale i światowej. Potrzebowałem też nie tyle może odosobnienia, ale oddalenia od środowiska w Polsce. To się udało i wydaje mi się, że po tym roku wracam silniejszy i mam nadzieję, że ten pierwszy seniorski sezon w PlusLidze będzie dla mnie udany - komentuje.

ZOBACZ WIDEO Juventus nie dał szans Crotone i jest mistrzem. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Droszyński wyjeżdżał z Polski po tym, jak odmówił gry w juniorskiej reprezentacji, mimo iż w 2015 roku wygrał z kadrą kadetów wszystko, co było możliwe - mistrzostwa Europy i świata. Teraz zapewnia, że ta sytuacja jest już za nim. - Zapomniałem o tym, nie chcę do tego wracać. Kto nie zapomniał, to może dalej tym żyć, to jest jego sprawa. Dla mnie cała sytuacja skończyła się dobrze, nie zostałem zawieszony, mogłem dalej grać w klubie, w którym podpisałem kontrakt. Cieszę się, że ta kara nie doszła do skutku, bo gdyby tak się stało, to miniony sezon byłby dla mnie sporym problemem - nie ukrywa. - Nie jestem człowiekiem, na jakiego kreowały mnie media, że wyjechałem zagranicę, bo taki był mój wymysł, tylko to była bardziej złożona sytuacja - dodaje.

W Cerrad Czarnych rozgrywający będzie występował z Tomaszem Fornalem i Jakubem Ziobrowskim, kolegami z reprezentacji młodzieżowych i z SMS-u PZPS Spała. - Z Kubą i Tomkiem znamy się już dość długo, mieszkaliśmy drzwi w drzwi w Spale. Dobrze znam się też z Kubą Rybickim i Norbertem Huberem. Wbrew pozorom, nie jestem konfliktowym człowiekiem. Mam nadzieję, że wszystko będzie szło w dobrą stronę - kończy Droszyński.

< Przejdź na wp.pl