WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Mateusz Bieniek

ME 2017 w siatkówce. Mateusz Bieniek: Wyciągnęliśmy to zagrywką, nad blokiem pracujemy

Agata Wasielewska

Reprezentacja Polski w drugim meczu Mistrzostw Europy 2017 pokonała Finlandię 3:0, ale wynik nie oddaje wyrównanego poziomu spotkania. Mateusz Bieniek nie był zaskoczony dobrą postawą rywali, tym bardziej więc ucieszył się ze zwycięstwa.

Polscy siatkarze nie najlepiej zaczęli sobotnie spotkanie. Na pierwszej przerwie technicznej przegrywali już bowiem 4:8. Dopiero pod koniec inauguracyjnej partii Biało-Czerwoni przejęli kontrolę na spotkaniem, w którym przecież byli faworytami. - Cieszę się, że wygraliśmy to spotkanie 3:0. Wiedzieliśmy, że z Finami gra się trudno. To dobry zespół, dużo bronią, dysponują ostrym floatem. Fajnie, że zagrywkami udało nam się wyciągnąć pierwszego seta i w ten sposób podciąć rywalom skrzydła - opowiadał po meczu środkowy reprezentacji Polski, Mateusz Bieniek.

To właśnie zagrywka okazała się kluczem do zwycięstwa. W całym starciu Polacy zapunktowali w tym elemencie aż 13 razy. Popełnili jednak również sporo błędów, zwłaszcza w pierwszym secie. - Nie wiem dlaczego początkowo te zagrywki nie wychodziły. Może musieliśmy wyczuć boisko? Każdy z nas czuje się inaczej na innej hali - jedni dobrze serwują w Gdańsku, inni w Krakowie, jeszcze inni psują na PGE Narodowym, jak ja… To zależy od punktów odniesienia, umiejętności koncentracji na danym obiekcie. Ja osobiście bardzo lubię grać w Ergo Arenie - tłumaczył Bieniek.

Znacznie gorzej podopieczni Ferdinando De Giorgiego zaprezentowali się w bloku. W całym meczu zatrzymali przeciwników na siatce tylko trzy razy. Ani jeden z tych trzech bloków nie był udziałem środkowych, choć to przecież ich główne zadanie. - Proszę mi uwierzyć, że pracujemy nad blokiem. Siedem tygodni spędzonych w Spale naprawdę było wypełnionych ciężką pracą - uciął temat gracz ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

Według niego do zwycięstwa nad Finlandią przyczyniła się także energia, którą nasi zawodnicy włożyli w ten mecz. - Musimy sobie budować atmosferę na boisku, bo jeśli wszyscy całkowicie żyjemy meczem i cieszymy się grą, to nasza siatkówka jest na naprawdę zadowalającym poziomie. A jeśli każdy idzie w swoją stronę, to wiadomo, że nie wyjdzie - wyjaśnił. - Ale proszę, nie wracajmy już do meczu z Serbami - zastrzegł na końcu.

Do gry Bieńka nie można mieć jednak pretensji - dobrze spisał się w ofensywie, pomógł zespołowi zagrywką. A trzeba pamiętać, że kilka dni temu nie było jeszcze wiadomo, czy zagra w turnieju, bo podczas treningu nabawił się kontuzji. - Dalej odczuwam ból, ale nie taki, by dyskwalifikował mnie z gry. Wraz ze sztabem medycznym, który spisał się bardzo dobrze, podjęliśmy decyzję, że mogę wejść na boisko. Wiadomo, gram na środkach przeciwbólowych, ale to akurat dotyczy większości drużyny - opowiadał siatkarz.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Z Finami zagraliśmy mądrze
 

< Przejdź na wp.pl