- Potrzebowaliśmy zwycięstwa, aby się odbudować. Byliśmy bardzo blisko tego, bo piłka meczowa była w górze, jednak nie wykorzystaliśmy swojej szansy. Przegraliśmy mecz, więc nie mam powodów do radości. Żadne teorie i tłumaczenia, że wyrwaliśmy punkt, nie zadowalają mnie ani mojej drużyny - powiedział po spotkaniu w Bydgoszczy Michał Gogol.
Piątkowe starcie Łuczniczki Bydgoszcz z Espadonem Szczecin zapisało się na stałe w historii rozgrywek PlusLigi. Trwający blisko trzy godziny pojedynek, pełen był dramaturgii i zwrotów akcji. Goście, którzy po dwóch setach przegrywali 0:2, zdołali doprowadzić do tie-breaka, zwyciężając czwartą partię 42:40.
- Można gdybać i mówić, że wróciliśmy do gry po dwóch szarpanych setach, gdzie mieliśmy dużo błędów. Wytrzymaliśmy wojnę nerwów w czwartej partii, ale nie udało się tego zrobić w piątej i w efekcie przegraliśmy mecz. Pokazaliśmy determinację, wolę walki, ale kolejny raz źle weszliśmy w spotkanie. Jest to bez wątpienia temat do przemyśleń przed najbliższymi pojedynkami - przyznał szkoleniowiec ekipy z województwa zachodniopomorskiego.
Trener Espadonu Szczecin, mimo ogromnego niezadowolenia z końcowego wyniku, na zakończenie nie omieszkał pochwalić swoich podopiecznych za postawę w wyjazdowym starciu 19. kolejki PlusLigi. Szczególne słowa uznania padły pod adresem liderów zespołu, Marcina Wiki i Mateusza Malinowskiego.
- Zawodnicy, którzy zaprezentowali się na boisku, pokazali charakter i zostawili serce. Za to jestem im wdzięczny. Niestety troszeczkę późno weszliśmy w mecz. To można powiedzieć był jedyny minus tego wszystkiego. Kiedy nasza gra zaskoczyła, graliśmy na niezłym poziomie. Walczyliśmy na tyle, na ile starczyło nam sił. Warto podkreślić postawę Marcina Wiki i Mateusza Malinowskiego, którzy pokazali stalowe nerwy. Obaj zaprezentowali determinację i wolę walki, dlatego zasłużyli na szczególne wyróżnienie po tym spotkaniu - powiedział Michał Gogol.
Kolejnym przeciwnikiem szczecinian w walce o ligowe punkty, będzie ONICO Warszawa. Mecz zaplanowano na 7 lutego godz. 19.00.
ZOBACZ WIDEO Jaki był 2017 rok dla polskiej siatkówki? Łukasz Kadziewicz: Nie był najlepszy, świadczą o tym wyniki