Newspix / Na zdjęciu: Wojciech Drzyzga wraz ze swoim synem Fabianem, rozgrywającym reprezentacji Polski

Ostre słowa Wojciecha Drzyzgi. "Trenerzy zza granicy traktują nas jak Kenię siatkówki"

Jacek Pawłowski

Zdaniem Wojciecha Drzyzgi, polska myśl szkoleniowa zdecydowanie odstaje od światowej czołówki. Zatrudnianie trenerów zza granicy do pracy z reprezentacją, jedynie pogarsza sytuację.

- Dla władz bardzo wygodne jest sięganie po obcokrajowca. Dlaczego? Bo to duży bufor bezpieczeństwa i wytłumaczenie polegające na tym, że "przecież wzięliśmy dobrego, to nie jest nasza wina, za wszystko przecież płacimy". Udajemy, że szkolimy polskich trenerów przy obcym selekcjonerze, ale czy którykolwiek z Polaków dojrzał do prowadzenia kadry? Mówię tu o Sordylu, Pryglu, Panasie... Teraz mamy dwóch kolejnych polskich asystentów, którzy się uczą. Zasadniczym pytaniem powinno być, czy w takiej roli w kadrze powinno się być studentem czy profesorem? Zatrudniliśmy kolejnego obcokrajowca w roli selekcjonera, a polska myśl szkoleniowa nadal pozostaje Kenią siatkówki, jednocześnie nazywając się szumnie "volleylandem" - powiedział Wojciech Drzyzga w wywiadzie dla serwisu sport.pl.

Reprezentacja Polski pod wodzą obcokrajowca pozostaje od 2006 roku, kiedy to stery objął Raul Lozano. Argentyńczyk zastąpił na stanowisku selekcjonera Stanisława Gościniaka, sięgając z Biało-Czerwoni w Tokio po srebrne medale mistrzostw globu. Od tamtej pory nasi gracze nieprzerwanie utrzymują miejsce w siatkarskiej elicie. Wywalczone z Danielem Castellanim mistrzostwo Europy (2009), triumf w Lidze Światowej z Andreą Anastasim (2012) oraz złoty medal mistrzostw świata wywalczony przed czterema laty przez podopiecznych Stephane'a Antigi, stanowią najlepszy dowód na słuszność tej opinii.

W opinii Wojciecha Drzyzgi, współpraca z zagranicznymi trenerami i osiągnięcia drużyny z ostatnich lat, nie przełożyły się jednak na rozwój polskiej myśli szkoleniowej. Rodzimi trenerzy w dalszym ciągu nie są doceniani zarówno w kraju jak i za granicą. Telewizyjny ekspert uważa, że w dużej mierze wynika to z faktu, iż obcokrajowcy nie traktują Polaków po partnersku.

Winą za obecny stan rzeczy były szkoleniowiec obarcza działaczy. Jego zdaniem, w kraju nad Wisłą brakuje ludzi, którzy potrafiliby wziąć odpowiedzialność za podjęte decyzje. 

- Nikt nie bierze za nic odpowiedzialności. Trenerzy mają kontrakty, a działacze nie. Wobec nikogo nie wyciąga się konsekwencji i nikt nie wyciąga wniosków z poszczególnych sezonów - przyznał Drzyzga i dodał: -  FIVB i CEV traktuje nas jak dojną krowę, której można nawciskać organizację wszystkiego. Polski działacz w Europie nie istnieje.

ZOBACZ WIDEO: WP Express: Tenis dla najmłodszych
 

< Przejdź na wp.pl