Newspix / Krzysztof Cichomski / Na zdjęciu: siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

Stocznia Szczecin - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: wicemistrz Polski wysypał lód na szczecinian

Sebastian Szczytkowski

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zwyciężyła 3:0 ze Stocznią Szczecin i pokazała, że przed nową siłą PlusLigi jeszcze trochę pracy, żeby grać na poziomie wicemistrza Polski.

Mecz odbył się bez przeszkód. Po gigantycznej awarii, przez którą nie został rozegrany poprzedni pojedynek Stoczni Szczecin, przedstawicielom klubu spadł kamień z serc. Tym razem zaproszeni do hali kibice zobaczyli siatkówkę, a nie cyrk, jak to było w niedzielę. Instalacja elektryczna została naprawiona, więc szczecinianie nie musieli dłużej czekać na możliwość pokazania, co potrafią.

Jedyna nowa informacja o Stoczni, którą ZAKSA Kędzierzyn-Koźle poznała w weekend to skład jej szóstki. Trener Michał Gogol nie zmienił w jej żadnego siatkarza, więc za rozegranie odpowiadał Łukasz Żygadło, atakował Bartosz Kurek, na przyjęciu wystąpili Matej Kazijski i Nikołaj Penczew, a na środku Janusz Gałązka oraz Simon Van De Voorde. Na pozycji libero zmieniali się Adrian Mihułka z Nicolasem Rossardem. Z powodu urazu nie mógł pojawił się na boisku Bartłomiej Kluth.

ZAKSA już w tym sezonie zagrała, a skoro zwyciężyła 3:1 z MKS-em Będzin, to trener Andrea Gardini postawił na sprawdzone rozwiązania. Drużyna z Opolszczyzny wykorzystała siłę rozpędu nabraną w Sosnowcu i prowadziła przez zdecydowanie większą część pierwszego seta, co nie oznacza, że jej wygrana 28:26 była gładka. Zanim podopieczni Gardiniego wyszli na prowadzenie 1:0 w meczu, musieli obronić trzy piłki setowe. Najlepszą szansę po stronie gospodarzy miał Matej Kazijski, który z lewego skrzydła wystrzelił piłkę w aut. Jak należy stawiać "kropkę nad i" pokazał weteranowi Sam Deroo. Belg zakończył seta atakiem z drugiej linii.

ZAKSA pokazała klasę w newralgicznym momencie i nadal zamierzała wysypywać kubły lodu na głowy przeciwników. Przyjezdni byli lepiej zorganizowani od totalnie przebudowanej drużyny ze Szczecina. Indywidualnie dobrze prezentowali się poza Deroo także Łukasz WiśniewskiAleksander Śliwka i Paweł Zatorski. Reprezentant Polski imponował swoimi obronami. Z taką listą atutów ekipa Gardiniego była bezlitosna w drugim secie, którego wygrała 25:16.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga: Wilfredo Leon jest niesamowity! To najlepszy siatkarz świata [5/5]
 

Stocznia prezentowała się momentami tak źle jak w późnym okresie kadencji Milana Simojlovicia. Po falstarcie organizacyjnym nastąpił sportowy. Mecz z kędzierzynianami pokazał Michałowi Gogolowi i jego podopiecznym, że mają jeszcze trochę pracy do wykonania, żeby grać tak dobrze jak ZAKSA.

Nikołaj Penczew źle atakował, Matej Kazijski przyjmował, a błędy w zagrywce popełniali praktycznie wszyscy gospodarze. W pierwszym secie po stronie Stoczni funkcjonował na wysokim poziomie blok, ale z czasem również w tym elemencie zaczął rządzić wicemistrz Polski. W trzeciej rundzie klub z województwa opolskiego wygrał 25:21 po przetrwaniu krytycznego momentu, kiedy Stocznia zdobyła siedem punktów przy zagrywkach Bartosza Kurka.

Zaksa wygrała w Netto Arenie 3:0 tak samo jak dwa sezony temu. Wtedy było to lanie na przywitanie beniaminka PlusLigi. Tym razem zdemolowała ona zespół, w którym latem zmieniło się 11 zawodników. Klub ze Szczecina będzie musiał poczekać minimum jeszcze kilka miesięcy na zwycięstwo z kędzierzynianami. Nie potrafi ich pokonać od stycznia 2001 roku.

Stocznia Szczecin - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (26:28, 16:25, 21:25)

Stocznia: Kazijski, Kurek, Van De Voorde, Gałązka, Żygadło, Penczew, Rossard (libero), Mihułka (libero) oraz Hoag, Wika.

ZAKSA: Kaczmarek, Toniutti, Wiśniewski, Bieniek, Śliwka, Deroo, Zatorski (libero).

MVP: Łukasz Wiśniewski (ZAKSA).

Tabela Terminarz

< Przejdź na wp.pl