Newspix / Kacper Kirklewski / 400mm.pl / Na zdjęciu: Vital Heynen podczas meczu reprezentacji Polski

Final Six Ligi Narodów. Vital Heynen: Boli mnie, gdy słyszę kłamstwa

Grzegorz Wojnarowski

Vital Heynen w rozmowie z nami twierdzi, że wszyscy wiedzieli o jego wylocie z Chicago przed meczem z Brazylią o 3. miejsce. - Zawodnicy w Chicago, zawodnicy w Zakopanem, działacze - wszyscy zostali o tym poinformowani - zapewnia selekcjoner.

Reprezentacja Polski turniej Final Six Ligi Narodów zakończyła z brązowym medalem po zwycięstwie 3:0 nad Brazylią. Biało-Czerwoni jednak w tym spotkaniu nie byli prowadzeni przez Vitala Heynena, który udał się do Polski. Selekcjoner chciał jak najszybciej wrócić do Zakopanego, gdzie trenują pozostali siatkarze.

Dominika Pawlik: Wiele hałasu o nic, czyli (nie) zwalniajmy Vitala Heynena za medal! (komentarz) >>

Sukces został przyćmiony przez wypowiedź prezesa PZPS. Jacek Kasprzyk przyznał, że nic nie wiedział o decyzji belgijskiego trenera. Jak było naprawdę, zapytaliśmy o to Heynena. W rozmowie z WP SportoweFakty wielokrotnie zapewnił, że polska federacja i zawodnicy wiedzieli, że zabraknie go w meczu o trzecie miejsce.

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski dla WP SportoweFakty: Szansa na medal na wielkim turnieju jest znikoma, ale chcemy dać Polakom radość i dumę 

Grzegorz Wojnarowski, WP SportowFakty: Gdzie pan był, gdy reprezentacja Polski zdobywała brązowy medal Final Six Ligi Narodów?

Vital Heynen, selekcjoner reprezentacji Polski: Byłem wtedy w samolocie. Po opuszczeniu drużyny udałem się na lotnisko.

Co pan powiedział zawodnikom, gdy się z nimi rozstawał?

Jestem bardzo zaskoczony tym, co się wydarzyło, bo zawodnicy o wszystkim wiedzieli. Rano, przed meczem, rozmawiałem z nimi na temat wszystkich możliwych scenariuszy. Rozmawiałem też z zawodnikami indywidualnie. Kiedy wyjeżdżałem, byłem przekonany, że wszyscy są gotowi, by zagrać dobry mecz. Dla mnie sytuacja była klarowna i wszystkich przygotowałem do spotkania.

Czyli siatkarze wiedzieli, że jeżeli nie awansujecie do finału, pan wraca do Polski?

Tak, oczywiście. Dlatego nie rozumiem tej sytuacji, bo rozmawiałem o tym z zespołem oraz poinformowałem o tym PZPS i zostało to zatwierdzone przez wysoko postawionych działaczy, którzy zresztą kupili mi bilet powrotny.

Prezes Jacek Kasprzyk nic o tym nie wiedział? Nie został poinformowany?

Wydaje mi się, że to możliwe. Rozmawiałem z ludźmi z federacji, którzy mówią po angielsku. Rozmowa przebiegła szybko. Zaznaczę, że rozmawiałem o tym z ważnymi osobami PZPS, a nie ze swoim menedżerem. Moja propozycja została zaakceptowana.

Dlaczego ten jeden dzień był tak ważny, aby wrócić do Zakopanego?

Miałem przed sobą długą podróż. Możesz wrócić jeden, dwa dni później i stracić panowanie. Mogę rozmawiać z trenerami, jak pracowali z drużyną, ale i tak tracisz kontrolę nad zespołem. Dlatego nie chciałem stracić kolejnego dnia. Jestem przekonany, że podjąłem słuszną decyzję wobec drużyny w Chicago.

Był pan bardzo zaskoczony reakcją na tę decyzję?

Nie byłem zaskoczony reakcją. Byłem zaskoczony, że ludzie mówią, że zawodnicy i federacja nie wiedzieli o moim wylocie. To, że ludzie nie rozumieją mojej decyzji, to nie mój problem. Ale kiedy mówi się kłamstwa, że z nikim nie rozmawiałem, to mnie boli. Ludzie mają swoje zdanie i to mi nie przeszkadza, ale nie można im przekazywać kłamstw. Zawodnicy w Chicago, zawodnicy w Zakopanem, działacze - wszyscy zostali o tym poinformowani. Jeżeli jednak ktoś tego nie przekazuje prezesowi, to proszę nie mieć o to pretensji do mnie.

Można powiedzieć, że zrobiła się z tego burza w szklance wody.

Zawsze, gdy prowadzisz dwie drużyny w tym samym czasie, to twoje wybory będą wywoływać dyskusję. Ciągle zadawałem pytania, co jest najlepsze w danej chwili: jechać do Chicago, czy nie? Na dwa dni, a może na cztery? To nie była bardzo prosta decyzja. Wiedziałem, że mamy duże szanse na zdobycie brązowego medalu. Liczyłem się z tym, że Polacy będą o tym dyskutować. Można powiedzieć, że mam dwójkę dzieci i wszystkimi musiałem się zaopiekować. Taka była moja decyzja.

Jak oglądał pan mecz z Brazylią i jaka była pana reakcja po zwycięstwie?

Skorzystałem z internetu w samolocie. Przy wyniku 1:0 wiedziałem, że zrodziła się duża szansa, bo Brazylia była fizycznie i mentalnie zmęczona. Wiedziałem, że mamy waleczny zespół i będzie zwiększać presję na Brazylijczykach. Widząc, jak łatwo wygraliśmy pierwszego seta i jak zawodnicy prezentują się indywidualnie oraz że wykonują to, co im przekazywaliśmy, czułem, że ich pokonamy.

Liga Narodów. Final Six: Vital Heynen zwrócił się do kibiców. "Kocham Polskę" >>

Czy rozmawiał pan już ze swoim zastępcą Jakubem Bednarukiem albo z kimś z drużyny, która jest w Chicago?

Po meczu napisałem do niektórych siatkarzy i trenera Bednaruka. Treść tych rozmów zostanie jednak między nami.

Co teraz, bo przed panem bardzo trudne zadanie, aby wybrać 14 zawodników na turniej o kwalifikację na igrzyska olimpijskie.

To jest coś niesamowitego mieć wybór z 27 zawodników. Nie widzę w tym żadnego problemu i w ogóle się tym nie martwię. Mieć po kilku zawodników na każdą pozycję to jest coś świetnego. Gdybym miał po jednym, dwóch, pojawiłyby się kontuzje, to wtedy mógłbym się martwić.

< Przejdź na wp.pl